Brrrrr, fuuuj! Dorotka u Marysi na Wyspie przestraszyła mnie robalami, co w kurniku u niej się zalęgły ... byłam, sprawdziłam, dzięki Bogu nie posiadam wyżej wymienionych stworów. I trzeba było, że akurat jak stałam po środku kurnika, nachylona w stronę podłogi, że mało nosem nie zaczepiałam i wpatrywałam się, czy nic po mnie, oprócz komarów, nie łazi ... przyszła sąsiadka po chrzan, na pytanie co robię, zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że szukam małych pajęczaków co kury gryzą

, sąsiadka tylko głową jakoś dziwnie wzruszyła, po czym oddaliła się w stronę chrzanu, bo ona już zdążyła się przyzwyczaić do różnych dziwactw "fajnej sąsiadki" ale lekko zakręconej

Drugi sąsiad - sołtys, chyba też

, bo jak zaczynałam swoją hodowle królików, to przyłapał mnie pod czas euforycznego podglądania ... jak to króliki się bzykają

Padał deszcz, byłam cała przemoczona ale stałam uparcie pod klatką i patrzyłam z takim zainteresowaniem, jak kiedyś ludziska kolejny odcinek santabarbara. Niestety, nie zdążyłam sołtysowi wytłumaczyć, że czekam aż królik podskoczy i fiknie na bok obok samicy, bo ponoć dopiero wtedy akcja zapłodnienia zakończyła by się sukcesem

A co on sobie pomyślał, to możemy tylko się domyślać, może: Szurnięta miastowa, nigdy nie widziała jak króliki
to robią

a może co innego, Bóg tylko wie.
Dzisiaj naleśniki z twarogiem ... oczywiście kozim
