Ewamaj wydaje mi się, że największe koszty już poniosłem - drzewa, ogrodzenie... teraz zostają opryski (których staram się unikać, stosuję tylko miedzian bo mało szkodliwy), koszenie, cięcie i transport do skupu (który mam nadzieję , że gdzieś w pobliżu się otworzy

)
Pat niestety na przetwórnię nie mam już miejsca, zostaje mi tylko dowozić owoce do skupu, jakiegoś...gdzieś...
Rewi dziękuję za odwiedziny
Bogusiu co do niskopiennych odmian jabłoni wolałbym Ci nie doradzać, gdyż nie jestem ich zwolennikiem. Mam u siebie jedynie 2 - Celeste i Piros (ale właściwie to były na mnie naciski żebym chociaż 2 niskie posadził, nie z mojej woli

). Jabłonie jak i inne drzewa owocowe niskopienne mają krótką żywotność. Wcześnie wchodzą w okres owocowania i dają zadowalające plony przez krótki czas. Po około 8-10 latach owoce zaczynają drobnieć i drzewo nadaje się do wyrzucenia. Nic nie da się z nim już zrobić. Po za tym w przypadku wichury niskopienne drzewa łatwiej się wywrócą niż wysokie (są niskie i krępe, jak już oberwą potężnym podmuchem wiatru wywracają się w całości, mają słabsze systemu korzeniowe, natomiast duże drzewa co najwyżej stracą kilka gałęzi ale się odbiją). Dlatego polecam drzewa na podkładkach silnie i słaborosnących, jest co prawda więcej roboty przy cięciu, ale przy corocznym cięciu zabiegi te nie będą tak uporczywe, system korzeniowy jest mocniejszy a i drzewa są bardziej odporne na niesprzyjające warunki pogodowe. Bogusiu a próbowałaś te Twoje jabłonie mocniej przyciąć? Może wtedy dałyby lepsze plony. Jeśli możesz to wstaw zdjęcia tych jabłoni, może uda mi się coś pomóc
Krysiu biznes plany wcześniej układałem ale w sadownictwie to i jak w rolnictwie - nigdy plon nie jest pewny, więc ten sad to tylko dodatek,nie dałoby rady się z niego utrzymać. Teraz u mnie -7,4*C a zapowiadają na noc -15, jednak wydaje mi się(i mam taką nadzieję) , że nie będzie tyle
Mandragora jak na razie w sadzie mieszkają bażanty (i wyjadają mi odpadki z kompostu

), więc pewnie ucieszyły by się z nowej współlokatorki

Zapraszam ponownie
Pacynka Drzewa były dosadzane na kilka etapów, nie wszystkie od razu się przyjęły, najwięcej problemów sprawiły brzoskwinie (mam tylko 1 20-letnią i kilka młodych z pestek,z innych zrezygnowałem), wiśnie Pandy 103 (najlepsza wiśnia jaką jadłem, ale nie lubi rędziny, mam już czwartą, mam nadzieję, że ta pożyje dłużej od poprzedniczek) i niektóre morele ( w 3-4 roku życia wyłamują się w miejscu szczepienia, ale tak się często zdarza gdy szczepione są na ałyczy, a podkieleckie wiatry jeszcze temu sprzyjają) . Ze starych odmian jabłoni mam kosztele, oliwki, kronselkę, malinowa oberlandzka, koksa pomarańczowa, Gloster, James Grieve, i jeszcze będę się z Marysią Maską wymieniać zrazami to może mi podeśle Renetę. Wszystkie drzewka kupowałem, szczepiłem w zeszłym roku ale się nie udało, w tym roku ponawiam szczepienia

Jesteśmy bardzo bliskimi sąsiadami, więcej o tym napisałem na PW
Calka skrzydlate towarzystwo na szczęście nie pojawia się każdego roku, a jak już są to albo w nie czymś rzucam co mam pod ręką ( kamień, kij, kot...) albo klaskam, czasem się drę

byleby skutecznie było, koty też po części pilnują dobytku o ile się gdzieś nie włóczą bow czerwcu lubią wybyć na dłuższe wycieczki...