Storczykowa pisze:
I w całości (zdjęcie brzydkie, bo mój aparat robi dobre zdjęcia tylko z bliska, ale widać olbrzymie rozmiary rośliny, dla porównania z długopisem, w doniczce 15 cm):
Mnie się wydaje, że zdjęcie jest bardzo dobre
Poza kurzem na liściach ...
Duśka equestris nie wygląda za ciekawie ciekawe czy puści keiki?
Za to siewki rosną ślicznie i zdrowo
Fotki kwitnących to po raz 100-tny napiszę, że cudowne piękne zbliżenia
Nesuniaaa pisze:Ja okna myje przeważnie na święta (bożonarodzeniowe i wielkanocne) Ale teraz po remoncie niestety byłam zmuszona je wcześniej umyć
Zgadzam się z Tobą okna myje się 2 razy do roku i ani razu więcej . Na Wielkanoc i Boże Narodzenie, oczywiście dlatego że ja właśnie myję okna, bo moja szanowna małżowinka ma lęk wysokości
Musze się o taki lęk postarać, bo mam 25 okien do mycia (łącznie z garażem) a teraz jak na nie patrzę to widzę, że znowu są brudne....
Bardzo się cieszę, że wam się podobają... Zdjęcie całego Phal. podobnego do gigantei może byłoby ładne, gdyby było widać samą roślinę, ale niestety widać tło, a ja nie lubię zdjęć z widocznym tłem :/. Niestety nie umiem zrobić tak zdjęcia, by było widać całą roślinę na czarnym tle, tylko pojedyńczych kwiatów mi się tak udaje. Liście są zakurzone, bo ich nie wycieram w obawie, że któryś mógłby być chory i by się przeniosło na inne, poza tym mi się nie chce, bo i tak to nigdy nie przynosiło efektów, po paru dniach było to samo.
Co do ścierania kurzu, to ja robię wilgotne tampony z waty.
Do każdego storczyka używam jeden. W ten sposób nie boję się, że przeniosę chorobę z jednego na drugi.
Do wody dodaję kilka kropel soku z cytryny, wtedy nie powstają zacieki i liście bardzo lubią kwaśny odczyn
Dość ważne jest aby przetrzeć również spód liścia bo właśnie tam są aparaty szparkowe zdolne do pobierania wody, dotyczy to również ewentualnego zraszania lub nawożenia dolistnego.
Cudne storczyki, piękne zdjęcia. Woskowy - jak zwykle - numer jeden, ten biały ma bajecznie ubarwioną różową warżkę. Naprawdę cieszą się oczy i do TAKICH zdjęć, i do samych obiektów
Ja podobnie jak kojuna przecieram listki co jakiś czas wodą przefiltrowana z dodatkiem kilku kropelek cytryny. Ostatnio nawet zrobiłam miksturę dodatkowo z płynem do mycia naczyń i spirytusem. Tak profilaktycznie. Zauważyłam, że jeśli płynu jest więcej zostawia na liściach ładny połysk i kurz nie osiada się tak szybko..choć teraz, w sezonie grzewczym...to i tak jest lekka masakra
kojuna pisze:
Dość ważne jest aby przetrzeć również spód liścia bo właśnie tam są aparaty szparkowe zdolne do pobierania wody, dotyczy to również ewentualnego zraszania lub nawożenia dolistnego.
Kiedyś też przecierałam listka, właśnie wodą z sokiem z cytryny, żeby się błyszczały, ale przestałam, gdy część Phal. dostała plam i gdy dowiedziałam się, że istnieją choroby storczyków i że można je przenieść przy myciu liści. Plamy okazały się zwykłymi przebarwieniami od nawozu (biohumus), ale i tak nie chciałam już ryzykowac, jakby któryś naprawdę był chory. Spodnie strony liści nie są zakurzone, więc jakoś oddychają. Na razie się storczyki mają dobrze, prócz jednej z Phal. valera, która chyba także gnije. Ta duża łanie rośnie i kwitnie, a ta malutka zaczęła żółknąć, z dnia na dzień straciła korzonki i zżółkła, choć jej akurat nie przesadzałam, musiała się też dostać kiedyś woda. Pewnie w podobnym czasie co tamte, ale widocznie zaczęła gnić trochę później. Wszystkie storczyki gnijące od dołu były na stoliku pod oknem. Equestris i violacea x amboinensis x spica były w innych miejscach, ale im ugniły tylko stożki. U tego drugiego zgniliznę chyba udało się zahamować, bo nie gnije dalej, a zgnilizna zwykle posuwała się bardzo szybko, a ten już kilka dni stoi niezmieniony, więc może będzie wszystko dobrze... Mam nadzieję, że tak, bo to okaz, którego nigdy nie udaloby mi się odkupić. Stratę pospolitej hybrydy łatwiej znieść, bo wiem, że mogę spotkać jeszcze kiedyś taką samą, a botanicznego niekoniecznie...
Wiecie co... tak sobie podczytuję, bo i u mnie ze 30 falków się poniewiera po parapetach
Każde mycie okien (a zapewniam was że dość często) kończy się tym, że całe zielsko ląduje w wannie (na dwie raty bo na raz się nie mieści ) bierze letnią wodą dokładny prysznic, po obcieknięciu najgorszego ląduje nazad na parapecie, gdzie dosycha. Oczywiście nie zimą.
Jeszcze nic mi nie zgniło....
I tak sobie myślę... w ojczyźnie falków deszcze nie padają?
U mnie bardzo łatwo gniją (. Wystarczy kropla wody i już gniją, gdyby kapło więcej, to bym zauważyła, ale gdy zgnilizna jest zauważalna, jest już za późno. W tym roku ugniło ok. 8-9 Phal., tylko 2 z nich przeżyły, ale nie wiadomo, co będzie z equestrisem. Ostatnio wstawiłam jego zdjęcie, jak teraz wygląda.
Te falki stały koło siebie? Kurcze to jest niemożliwe, żeby ich tyle naraz zgniło. U mnie też Vandy wiszą nad falkami i nieraz się zdarzyło, że woda nakapała, ale jeszcze mi nigdy nic nie zgniło.