Przyznaję bez bicia, że swoich hortensji nie nawożę w ogóle

Tzn. garstka Azofoski wiosną, kora na ziemi i to tyle. Nie mają u mnie kwaśno, a obojętnie. Dlaczego tak? Bo:
- mam tylko hortensje drzewiaste / krzewiaste / bukietowe / wiechowate / piłkowane / pnące i te wymagają mniej kwaśnej gleby, ani jednej zaś ogrodowej, która wymaga konsekwentnego zakwaszania dla utrzymania koloru i zdrowia
- wszystkie są dość młode, mają rok albo najwyżej dwa, a sadzone były w mieszance kwaśnego torfu z worka z ziemią rodzimą spod olch (przypominam, że szyszeczki olchowe służą do zakwaszania, gdzieś już o tym pisałam, chyba w oczkach i skalniakach), co widać całkiem nieźle podpasowało moim roślinom
- rosną w dość ciężkiej ziemi, pod warstwą żyznej mają nieprzepuszczalną glinę, chyba im to służy
- tylko jeden klomb jest płaski, cała reszta rośnie na skarpie z której zgodnie z prawem grawitacji wszystko spływa w dół

Zakwaszacz pewnie też

A kora na pewno, bo sprawdziłam
A rośnie już u mnie:
Hydrangea paniculata 'Grandiflora'
Hydrangea paniculata 'Limelight'
Hydrangea paniculata 'Tardiva'
Hydrangea paniculata 'Unique'
Hydrangea paniculata "Renhy" Vanille Fraise
Hydrangea paniculata 'Le Vasterival'
Hydrangea paniculata Pink Diamond
Hydrangea arborescens 'Grandiflora'
Hydrangea arborescens 'Annabelle'
Hydrangea serrata 'Preziosa'; syn.: h. macrophylla 'Preziosa'
Hydrangea petiolaris; syn.: h. scandens (w kwaśnym piachu koło domu)
Hydrangea petiolaris (pedidark) cordifolia 'Nana'
(zdjęcia za chwilę)