Różnie bywa z tymi prymulami, te wielkokwiatowe są bardziej kapryśne. Odmian o ciekawych formach kwiatów pojawia się coraz więcej - np. pełnokwiatowa odmiana PALOMA:
Moją ulubioną jest prymula elatior INARA GOLD z dużymi kwiatami na nodze i pięknym, mocnym frezjowym zapachu:
szczytnica38 pisze:Różnie bywa z tymi prymulami, te wielkokwiatowe są bardziej kapryśne. Odmian o ciekawych formach kwiatów pojawia się coraz więcej - np. pełnokwiatowa odmiana PALOMA:
Czy znasz nazwę tej purpurowej o białych krawędziach płatków? Takich kilka kupiłam u siebie w pracy.
Co do tej Palomy to tak nie bardzo wygląda ja oryginalna wydaje mi się że ma troszkę za mało płatków kwiatowych ...takie spotkałam w naszych szczecińskich "szklarniach "
Nie mogę wstawić zdjęć,ale porównałam je z waszymi prymulkami i na pewno nie są to Belariny,które chętnie widziałabym u siebie.
Ewo...pozytywnie zazdroszczę tak pięknych prymulek.
Moje są takie jak przedstawiła na swoich zdjęciach Szczytnica.
Jeżeli nie jest to Paloma,to jaka to może być odmiana Może bardziej odporna i nadaje się do uprawy w gruncie ?
Witajcie, chciałabym poznać Wasze doświadczenia w prymulach dostępnych w marketach i kwiaciarniach, jak do tej pory wszystkie które dostałam po przekwitnięciu na wiosnę sadziłąm do gruntu-zmarniały , natomiast te kupowane na all.. ,w szkółkach na bazarkach mają się dobrze ?
pozdrawiam słonecznie
Tak właściwie to nie ma recepty, zależy od konkretnego egzemplarza, rodzaju itp.Mnie np. zdarzało się, że żółte i pomarańczowe były bardziej trwałe, zimowały lepiej, niebieskie znikały.One ogólnie są dość krótkowieczne, czasem znikają po sezonie, czasem dwóch, trzech, ale wcześniej słabną, skąpiej kwitną zamiast się rozrastać.Czytałam np. że pełnokwiatowe powinny być dzielone wczesną jesienią, to podobno przedłuża im żywot.Nie próbowałam, u mnie ginęły, ale ja mam mało przepuszczalny grunt.Od rodzaju podłoża też zależy żywotność tych 'kwiaciarnianych'.Lubią wilgoć i półcień, ale gleba nie może być zbyt zlewna.Na zimę powinno się je lekko okrywać.
Dorcia bo te z marketów to są tak specjalny "materiał " specjalnie wyselekcjonowany aby te rośliny przeżyły jeden sezon a potem do śmieci ... chociaż jak odpowiedni się o nie zadba to i będą na drugi ale następny to jeszcze mi się nie udało .
Natomiast te z all czy szkółek to są primule odmianie i one będą "żyły " długo .
A ja mam propzycję dla posiadaczy tych fikuśnych prymulek falbankowych. Spróbujcie pomieszać je z ogrodowymi bezłodygowymi, takimi które przeżywają i zawiązują nasiona, pozapylać na krzyż. Może z tego będą jakieś fajne odporne odmiany. Pełne chyba nie mają żadnych organów rozrodczych, więc z nimi nic nie da się zrobić, falbaneczki je mają
Częściowo zgodny jestem z powyższą opinią. Chcielibyśmy żeby wszystkie rośliny żyły nam wiecznie, niestety tak nie jest. Oczywiście, że intencją sprzedających jest to, by klient co roku wracał do zakupu tej rośliny i kierunek hodowców odmian zmierza jednak w tę stronę . Dlatego musimy zrobić sobie wyraźny podział na prymulki bylinowe, które dobrze zimują w naszym klimacie i prymulki doniczkowe, które są ozdobą wczesnowiosenną w domach i kapryszą w uprawie ogrodowej. Mimo tego warte są tego by chociaż na chwilę przypomniały nam ostrą wiosenną kolorystykę
Cóż za piękna chodowla prymulek! Aż dech zapiera... pozytywnie. ;) A ja po przekwitnieniu swoich doniczkowych prymuli chciałam je wsadzić do gruntu, ale nie wiem czy to mi się uda. Skoro twierdzisz, że kapryszą to pewnie nie będzie takie proste. Poza tym one chyba były jakieś "zmutowane" Ze sklepu przyniosłam dwie piękne prymule o olbrzymich kwiatach (nawet zdjęcia, które zamieściłam wcześniej nie oddają ich urody) i moim zdaniem wyglądały nienaturalnie i sztucznie. Chyba tylko dlatego je kupiłam, bo przyciągały wzrok i były bardzo tanie (5-10 zł) Ale teraz.. Katastrofa! Mają trzy razy mniejsze kwiaty i taki dziwny wyblakły kolor. Widocznie musiały być nawożone czymś specialnym w kwiaciarni.. Skoro w doczniczkach sprawiają już problemy, to jak to będzie w gruncie? Cóż, przynajmniej niewiele pieniędzy będzie zmarnowane, a kto nie ryzykuje nie zyskuje. ;)
Ewa...dziękuję.Zajrzałam pod wskazany przez ciebie link...tak...to są prymulki,które sobie zafundowałam.
Szkoda,że w kwiaciarniach każda prymula,to po prostu prymula.
Ja zaryzykuje i wysadzę swoje do ogrodu.
Poczytajcie tu; http://www.ho.haslo.pl/article.php?id=421
Wyraźnie piszą, że są to mieszańce, mało odporne na mróz i raczej nie do ogrodu. Te wielkie kwiaty to po prostu wynik hodowli, mają przyciagać wzrok Jak to określiła pani w szkółce, że są to prymule 'takie na Wielkanoc'.Te tańsze marketowe to jak doczytałam, gorszy sort.
Martwię się o mojego pierwiosnka japońskiego.
Nie wygląda zbyt ciekawie - "środeczek" jest miękki, jakby przemrożony i się "rozjeżdża" jak się go dotknie.
Pierwiosnek ząbkowany zaś zgnił - chociaż rósł na bardzo przepuszczalnej glebie A tak chciałem mieć ząbkowanego, bo ciągle je podziwiam u forumków..
Dawidku, wykop ząbkowanego, jeśli zgniła mu tylko szyjka korzeniowa ma zdrowe korzenie, zrób z nich sadzonki, Potnij na 1 cm kawałki i do torfu z piaskiem. Mój pierwszy ząbkowany też tak zagnił, ale na drugi rok miałam z tych sadzonek od razu kilka.