Witam wszystkich zaglądających i przepraszam za tak długą zwłoke z czymkolwiek w moim wątku.
W pracu zrobił mi się straszny młyn, przez co nie ma mowy na powrót do domu wcześniej jak jakoś pod koniec miesiąca. Przez co zrobił mi się straszny kocioł zgazowy sadzonkami i kolejnymi planowanymi wysiewami. Wszystko stoi, a raczej już wegetuje w ciasnych pojemnikach. Siostra już ma powoli dość ale jeszcze dzielnie walczy, starając się by było jak najlepiej.
Ostatnie przymrozki, choć w moim regionie nie były wcale mocne, to odbiły się one na mnie mocnym załamaniem i stratą części i poturbowaniu ponad połowy sadzonek. Trochę mnie to zdołowało i odebrało chęci na pisanie w wątku. Nastąpiło jednak ochłonięcie i zasadą co nas nie zabije, to wzmocni ciągne temat dalej.

Nie tylko wątkowy ale i warzywniczy.
Na zapowiadanych dwóch nocach przymrozkowych, kazałem moje sadzonki wnieść do domu i nawet ich przez dwa dni nie wynosić na noc, by ktoś się nie męczył. Dostałem informacje, że sadzonki zostały schowane, jednak kolejna fotorelacja od siostry poddała to mojej wątpliwości. Masa sadzonek wyglądała jak przemrożona. Był to bardzo dla mnie ciężki widok. Jak się później okazało, część z nich faktycznie powędrowała do domu, a większa część poszła do chlewa, gdzie akurat w jednej jego części jest nowy przychódek prosiąt. Przez co jest tam grzane i cieplej. Okazało się jednak, że rośliny przez liście musiały wchłonąć tyle amoniaku z powietrza, że je spaliło.

Były to sadzonki w większości pomidorów ale i papryki i moje wychuchane od nasionka ziemniaki.
Obecnie to co było najgorsze padło. Sporo pomidorów odbija z wilków. Nie wiem jak z ziemniakami ale mam nadzieje, że jakieś się uchowały. Szkoda mi też papryk gigantów ale cóż, siła wyższa. Wszystkiego człowiek nie przewidzi, zwłaszcza jak cały dzień w biegu i w wolnej chwili trzeba wydawać polecenia do domu.
Na dzień dzisiejszy nie wysadziłem jeszcze żadnej sadzonki pomidora. Dwie dynie giganty czekają na wysadzenie. Czekają też tykwy, kabaczki, fieldy, arbuzy.
Ziemniaki zaczęły wychodzić z ziemi. Z rzodkiewek zrobił się niezły busz i jest już co podjadać. Wyszła wkońcu kukurydza gigant.
Siostrze kazałem wysiać fasole z orzełkiem, fasole Runner bean oraz tyczną Borlotto. Musze przemyśleć jakie jeszcze fasole dosiać. Chciałbym mieć jakąś o dużych fasolach i jeszcze jakieś odmiany ozdobne, tak dla namnożenia.
Mam trochę zdjęć i postaram się w kolejnym wpisie coś wstawić, bo w tym chciałem trochę opisać jak się sprawy mają.
