Ja dzisiaj wykopałam, zostawiłam tylko kilka sztuk, które jeszcze kwitły oraz te maleństwa, które sadzone były z przybyszowych... je wyciągne za tydzień
Po wykopkach jestem w szoku, że porosły mi taaakie duże te bulwy! i ogrom maleństw mają!
Mógłby mi ktoś dokładnie opisać co zrobić z mieczykami(cebulkami) w jesień? albo chociaż na PW napisać.
Szukanie nie przyniosło mi oczekiwanych efektów ponieważ nie rozumiem dokładnie.
Mariolu, ostatnie mieczyki sadziłem 24 kwietnia. To, że kwitną jeszcze po pięciu miesiącach spowodowane jest korzystną pogodą. Bulwy mateczne wytworzyły w ciągu sezonu dodatkowe pędy, które gdyby było zimno nie zakwitłyby. Bywa też tak, że z różnych powodów mieczyk ociąga się z kwitnieniem i mimo iż powinien wydać kłos 75 - 100 dni od posadzenia czyni to dużo później. Dlatego tak ważne jest nie zwlekanie z sadzeniem wiosną.
Apus, przede wszystkim gratuluję Ci tych maleństw, czyli najcenniejszych - przybyszowych bulwek.
Thiago, czy przeoczyłeś ten wpis (tylko trzy strony wcześniej)?
Jeśli mróz nie zmroził jeszcze liści,nie ma co się spieszyć z wykopkami. Po kwitnieniu mieczyki powinny jeszcze przez około 6 tygodni pozostać w ziemi,aby bulwy zdążyły zebrać materiały zapasowe na przyszłoroczne kwitnienie.
Zielonych pędów nie powinno się wykręcać,tylko obcinać. Wykręcając łatwo uszkodzić zrośniętą z pędem jeszcze bulwę. Cebule mateczne też usuwa sie dopiero po wstępnym suszeniu.
Elu, są dwie szkoły na temat oddzielania pędów i bulw matecznych. Mnie przekonała ta o wykręcaniu i oddzielaniu już w momencie wykopków.
Nie stwierdziłem nigdy uszkodzenia bulwy po wykręceniu pędów i usunięciu bulwy matecznej, który by skutkował w jakiś negatywny sposób na bulwy zastępcze. Po drugie przekonała mnie argumentacja, że im szybciej usuniemy pędy, w których mogą być larwy wciorniastków oraz bulwy mateczne, które mogą być źródłem patogenów chorób grzybowych, tym lepiej dla bulw zastępczych.
Zaskoczyła mnie ta późna odmiana. W ogrodzie i już w wazonie:
Dała wysoki kłos z dużą ilością jednocześnie otwartych kwiatów. Niestety nie znam jej nazwy. Może ktoś ją ma u siebie?
U mnie też jeszcze kilka kwitnie, ale wykopuję mimo to.
I wiecie co? Okazało się, że niektóre cebule zostały, i to niedawno, doszczętnie zjedzone przez jakies potwory, nornice najpewniej. Nawet łuski nie zostawiły. W jednym przypadku nie zdązyły zjeść wszystkiego, okazało się, ze najpierw jedzą stara cebulę i dzieci. Dotąd nie spotkałem się z czymś takim. Czy u koghoś z Was to się zdarzało? Można było temu jakoś zapobiec?
Mariuszu,
to chyba rzeczywiście masz nieproszonych gości i problem. Jeśli te potwory nie zostawiają nawet łusek, to znaczy, że gdzieś sobie robią zapasik na zimę. Pewnie nornice. Wyplenić trudno - jakieś odstraszacze lub trucizny pomagają doraźnie, ale nowi goście znowu pojawiają się po jakimś czasie.
Problem jest o tyle poważny, że posadzone na zimę cebule, a zwłaszcza tulipany, mogą być zjedzone kompletnie i doszczętnie, a to wielka strata.
Kiedyś moczyłam cebulki tulipanów i lilii (żonkili i narcyzów te gady nie ruszają!) w preparacie Tirep 18 PA i to było dość skuteczne, ale teraz nie można dostać tego środka, chyba został wycofany.
Podobne zastosowanie ma Sadoplon, ale nie jest tani (ok. 50 zł opakowanie 1 kg). Na opakowaniu nie jest podane takie zastosowanie, ale wiem od zaprzyjaźnionego pana ze sklepu ogrodniczego, że działa. Robi się z tego dość gęstą papkę, 1-2 litry wody na opakowanie, i moczy w tej papce cebulki. W ostatnich latach zastosowałam sadzenie w koszyczkach i donicach, pomaga, ale koszyczki nie mogą być za bardzo zagłębiane w ziemi. Najlepiej, żeby brzegi były równo z powierzchnią. Do środka wkładam jedną kulkę naftaliny.Podobno też zniechęca gryzonie. Moje cebulki jakoś przetrwały ubiegłoroczną zimę w tych koszyczkach, ale to też nie jest tani sposób, jeśli się ma dużo cebulek...
Może zadam dziwne pytanie , ale właśnie wykopałam cebulki i nie wiem co dalej . Dużo jest małych kuleczek a i te duże cebule mają łupki . Jak mam je przezimować . Co zrobić z małymi a co z dużymi .
Pozdrawiam Beata
Prosze o pomoc ...Wczoraj wykopałam swoje mieczyki...mam strasznie duzo malych cebulek i u jednej zauwazylam ze cos ja zjada...to cos przypominalo malenkie robaczki zielone, wgladaly jak pomniejszone mszyce... od drazu wzielam ta cebulke i wyrzucilam, ale i tu moje pytanie czy mam je jakims preparatem popryzkac na zime zeby nic je nie zaatakowalo? I drugie, czy trzeba na zime poobcinac korzenie i łodygi? ( mam tak moze z 15 cm zostawionej łodygi...
Być może jest na nich pleśń - zdjęcia nie są zbyt wyraźne. Gdyby tak było problem można rozwiązać poprzez przemycie bulw ściereczką nasączoną w denaturacie/spirytusie, a następnie dosuszeniu mieczyków. Pleśń pojawiająca się o tej porze świadczy o zbyt krótkim procesie suszenia.
Jednak ja tu widzę poważniejszy problem, a mianowicie parch mieczyków. Świadczą o tym te ciemne piętna na całej powierzchni bulw oraz to, że bulwy są zdeformowane.
Jest to choroba bakteryjna, na którą nie są dostępne żadne środki chemiczne.
Wczesna jesień nie jest dobrym terminem na zakup bulw. To co teraz znajduje się w sklepach ogrodniczych to niesprzedane resztki z wiosny, które nie doczekają pory sadzenia. Nie powinny się one znaleźć na półkach sklepowych.
Zakupy od osób uprawiających odmiany kolekcjonerskie możemy rozpocząć od drugiej połowy listopada. Wtedy będziemy mieć pewność, że otrzymamy bulwy odpowiednio wysuszone. Wysyłający zastanowi się jeszcze kiedy je nadać pocztą/kurierem analizując prognozę pogody. Przesyłka przy ujemnych temperaturach nie może być realizowana ze względu na brak mrozoodporności mieczyków.
Mieczyki odmian "holenderskich" będą dostępne w sieciach hipermarketów od marca.
Pozdrawiam
Adam