Zeniu, gdy zaczynałam przygodę z FO, miałam jakieś tam 30 róż, które wciąż mnie denerwowały, rozczarowywały, a w końcu doprowadziły do stwierdzenia, że czego jak czego, ale róż to ja już sadzić nie będę.
A potem jedna z forumowiczek powiedziała: "Poczekaj Wandziu, róże same do ciebie przyjdą". Dzisiaj mam 170 krzaczków

Nie wiem, co one takiego w sobie mają, że wywołują w nas tak różne emocje. Kochamy je MIMO WSZYSTKO.
Yollanda, ja jestem bardzo ciekawa Jolu, jak rozwinie się ta moda na czerwone róże. Zresztą niektórzy uważają, że prawdziwa róża to właśnie czerwona czy - co ładniej brzmi - pąsowa. I zauważam, że na ogół faceci lubią czerwone różyczki. Trzeba przyznać, że są bardzo fotogeniczne. Poza tym trzeba by jednak rozróżnić ciemną czerwień od tej czysto czerwonej. Wiesz, że w ostatnim sezonie byłam zachwycona moimi
Red Leonardo i dzięki temu zaczęłam przeglądać oferty pod tym kątem. Wynotowałam sobie, że warto byłoby kupić
Cherry Girl, ale teraz przyglądam się z kolei
Hot Chocolate. Oj, zmienia mi się gust

Jolu, masz może którąś z nich?
PS. Ta czerwona obok moich Pastelli to najzwyczajniejsza w świecie
Flammentanz. A w głębi, z drugiej strony, ciemnoczerwona
Oklahoma
Ewelkacha , oferta trawek jest bardzo bogata. Z pewnością dobierzesz sobie najpiękniejsze. Polecam Twojej uwadze taką np. trzęślicę modrą variegata. Rośnie w kępkach, nie daje rozłogów. Ja mam ją na obrzeżu przed różami Ascot.
Elwi ponieważ moja
Heidi Klum stale chorowała, za radą forumowiczek kupiłam sobie właśnie Old Port, które ponoć miały być odporniejsze. Ale podobnie do twoich są one u mnie bardziej chorowite niż Heidi. Prawdą jest jednak, że OP mam posadzone w większym cieniu i myślę sobie, że może dlatego bardziej łapią plamy. Mam jeszcze u siebie
Chopichon, ale też chorują. Jednak wszystkie wymienione ogromnie mnie cieszą swoimi wyjątkowo uroczymi kwiatami, tak więc żadnej nie wywalę.
A teraz o złocieniu. Nigdy nie siałam, bo mnie siewy nie wychodzą. A te krążki torfowe, o których wspomniałaś u
Aneczki, to już w ogóle porażka. Kupiłam po prostu sadzonkę w jakiejś szkółce, no i teraz wysiewają się same z dużą łatwością. Złocień ten ma podobno jeszcze jakieś dobre właściwości. Już nie pamiętam, o co chodzi, ale chyba mszyce odpędza czy coś...
