Tak, zawsze wykopuję tulipany po przekwitnięciu i wtykam je na powrót do ziemi na jesień - choć w tym roku zeszłoroczne tulipany wyszły bardzo chore, spleśniałe, biedne.
Najbardziej cieszy mnie to, że sporo roślin, na których postawiłam już krzyżyk, zaczyna teraz wypuszczać zielone pędy. Wygląda na to, że w tym roku wszystko ruszyło z opóźnieniem, ale też z energią, więc w sumie warto było czekać
Niezapominajka rozrosła się aż miło popatrzeć, oby faktycznie się rozsiała, albo przetrwała zimę

Świetnie się komponuje z tuliupanami.
Po ostatnim deszczu na tulipanach pojawiły się paćki, nei wiem czy to wirus, grzyb, czy inna zaraza:
Lilie są bardzo dekoracyjne jeszcze zanim zaczynają kwitnąć, staram się mieć ich co roku coraz więcej
Te smętne patyki to to co mi zostało z zeszłorocznej hortensji. Strasznie źle idzie mi ich uprawa.
Niemniej dziś też zauważyłam, ze cośtam się zaczyna zielenić u podstawy, więc może są szanse. Czy nawiezienie obornikiem dobrze jej zrobi?
Jedna z moich wielkich tegorocznych radości - rdzennie norweskie orchidee od sąsiada nie tylko się przyjęły, ale też zaczęły kwitnąć! Niech rosną zdrowo i rozsiewają się ile chcą
Moje piękne jezioro
Wczoraj po raz pierwszy w tym roku byłam w ogrodniczym specjalnie po kwiaty, jeden z nabytków to kolejna hortensja, bo najwyraźniej nie uczę się na błędach. Jest blisko jeziora, gdzie teren jest bardzo podmokły, więc na brak wody nie powinna narzekać. Gorzej zimą - nie wiem jak zniesie zamrożone korzenie. Trzymajcie za nią kciuki.
Pospieszyłam się też ze stawianiem kreski na konwaliach - okazuje się, że potrzebowały po prostu dużo więcej czasu na obudzenie się z letargu

Teraz są takie:
Powoli i nieśmiało zaczynają kwitnąć cebulice:
Kolejny z wczorajszych nabytków, celozja. Jednoroczna, ale spróbuję zebrać nasiona na jesień.
Też z wczoraj, tawuła Magic Carpet. Mrozoodporność, wg ulotki, sięga minus trzydziestu stopni - oby faktycznie
Małe goździki z kwiatowej rabaty przy wjeździe
Nabyte wczoraj miniaturowe tulipanki. Tych nie będę wykopywać, jeśli dadzą radę przezimować na własną rękę to dobrze, a jak nie to trudno. Te małe odmiany są zazwyczaj bardziej wytrzymałe od wielkich.
Też z wczoraj, szczawik chilijski. Najpierw wkopałam go przy tulipanach, gdzie wilgoć, bo wydawało mi się, że wszystkie szczawiki lubią mieć mokro, po czym przyszłam na forum poczytać o nim, no i dziś rano leciałam z łopatką przenosić go w miejsce, gdzie ziemia jest bardziej przepuszczalna.
Kupiłam też żółtą miechunkę, póki co wszystko wskazuje na to, że to jednoroczna roślina, ale będę próbowała ją zimować
Wczorajsza stewia i zeszłoroczna hortensja Pinky Winky. Jak zobaczyłam, że sprzedają tę odmianę nie mogłam się opanować i kupiłam, mimo że była jesień i kwiat był już przekwitnięty. Niestety wydaje mi się, że nie przetrwała do wiosny, ale skoro tyle roślin mnie zaskoczyło, to może i ona ruszy. Póki co stoi na tarasie, gdzie cieszy się słońcem i wodą.
