ja też mam u siebie najróżniejsze gryzmoldy - nornice, karczowniki, krety - i też wszystkie cebulki sadziłam do dyżych donic (takich czarnych, produkcyjnych).
Miałam dużo cebul, więc i "zabawy" z tym co nie miara.
W tym roku wypróbowałam nowy sposób: kupiłam sobie siatkę metalową z drobnymi oczkami - korzonki kwiatów przejdą, ale gryzoń nie.
I wykopywałam dołki, które wykładałam tą siatką (cięłam ją nożycami do blachy/siatki), tak żeby trochę ponad brzeg ziemi wystawała.
Jako, że mamy glinę, to jeszcze musiałam pod siatkę nasypać trochę żwiru jako drenaż.
Kwiaty cebulowe nie lubią wilgoci i ciężkiej gleby - zwłaszcza w lecie.
No i do tak przygotowanego dołka sypałam lepszej ziemi ogrodowej i w to sadziłam cebulki.
Górę dobrze wyściółkowałam korą, więc siatki nigdzie nie widać.
Tej wiosny zobaczę - mam nadzieję - efekty.
Żałuj, że mnie nie widziałaś, jak saperka kopię te dołki na oczach sąsiadów filujących za firanek.
