Judaszowca Ruby Falls na razie nie będzie
Ogrodnicy odradzają. Dopiero jak będę miała dla niego zaciszne miejsce. Na razie takich brak. Judaszowce są wrażliwe na mroźne wiatry.
Poczekam jeszcze z dwa, trzy lata aż sosny urosną i będę mogła go osłonić od zachodnich wiatrów. Tanie to to nie jest, więc wolę poczekać.
Dzisiaj wreszcie znalazłam chwilkę na zrobienie kilku zdjęć.
Na początek moje trzy
grujeczniki japońskie pendulum:
Pierwszy, obecnie najmniejszy:
Najbardziej ucierpiał zeszłego lata i praktycznie nie miał przyrostów. Zakwitł za to tej wiosny bardzo obficie. Szkoda, że kwiaty utrzymują się bardzo krótko, bo nie zdążyłam zrobić im zbyt wielu zdjęć.
Drugi:
I trzeci, którego, jak może pamiętacie, zeszłej wiosny zając ogołocił doszczętnie z gałęzi:
A dzisiaj:
Mam wrażenie, że to w ogóle inna odmiana niż dwa poprzednie. Kupiony u innego ogrodnika, ma większe liście i inaczej wybarwia się jesienią.
Piwonia drzewiasta:
Ukrywająca skrzętnie pąki:
Hosty pokazują czubki:
Kalina koralowa będzie w tym roku chyba królową ogrodu. Ma sporo pąków jak na takiego jeszcze malucha:
Kalina Pink Sensation to druga pretendentka do tego tytułu:
Skalniaczki w większości przeżyły, choć bez strat się nie obyło. Ten, o którego bałam się najbardziej, jest w najlepszej kondycji:
Jarzębina biała:
Czerwonej pendulum już niestety nie ma.
Jarzębin ubywa, za to oczarów przybywa

Jestem ogromną miłośniczką tych krzewów. Mam już cztery i ochotę na następne.
Dwa z poprzednich sezonów:
Diane:
Orange Beauty:

Wyprodukował masę pąków kwiatowych, ale jak widać ponad połowy nie rozwinął. Trudny był poprzedni sezon dla oczarów. Latem, kiedy zawiązują pąki, było strasznie gorąco.
I dwie nowości:
Aphrodite:
Ma kwitnąć na pomarańczowo. Orange Beauty okazał się być jednak żółty, więc w miejsce jarzębiny trafił oczar pomarańczowo kwitnący.
Druga nowość -
oczar japoński pendulum. Kwiaty mniejsze, jasno żółte, bez podpory dorasta do 1m wysokości i 3 szerokości. Polowałam na niego długo, oj długo.
Enkianty szykują się do kwitnienia:
Okaże się, czy czerwony Rubens faktycznie jest sobą.
Natomiast enkiant, którego mam już kilka lat, zachowuje się zupełnie inaczej. Ostatnie nabytki już w fazie pączkowania, a ten:
Palibinek:
Miłorząb:
Jeden z berberysów:
Powojnik Solidarność. Praktycznie nie żył po kataklizmie z zeszłego sezonu:
Czerwona porzeczka:
Iglaki też nie próżnują:
I moje dwa klony z mini ogrodu japońskiego:
Atropurpureum:
Orange Dream:
Trzeci pseudosieboldianum trochę wolniej się rozwija.
Na koniec pierwszy gość napotkany w tym sezonie:
