Takasobie, ależ Miłeczko, powtarzaj jak najwięcej, bo wiesz jak się miło czyta takie słowa
Rozeto, oj chwaliłam się długo tą swoją różą w zeszłym roku, gdy zakwitła mi niespodzianie pierwszy raz. Pokazywałam ją do znudzenia i bardzo się cieszyłam. Byłam ciekawa, czy znów zakwitnie, no i zakwitła równie obficie.
AgaNet, no tak, teraz jest to ogród różany. W końcu nazbierało mi się 150 różyczek i jak już zaczynają kwitnąć, to właściwie fotografuję tylko je, z małymi wyjątkami. Są przecież tak fotogeniczne
Mufeczko, rzeczywiście to badzo niezwykła historia. Tym bardziej że mam dwie takie róże. Rosną w innych miejscach, choć niedaleko siebie i zakwitły po ośmiu latach obie. Ja włąściwie nie byłam cierpliwa. Chciałam te róże wyrzucić, ale nigdy nie wystarczało na to czasu, bo było to dość duże przedsięwzięcie ze względu na spore krzaczory. I tak płynęły kolejne lata...
Bardzo ci dziękuję za zaproszenie. Kto wie? Może niedługo? Chciałabym się z Tobą spotkać. Ale oczywiście dam znać
Tajeczko, Ja też nie miałam żadnej nadziei na kwitnienie tej róży. Trochę teraz żałuję, że wywaliłam w międzyczasie niekwitnącą parę lat Alochę. Może też by zakwitła. Kto wie?
Majeczko, teraz piękny czas. A i ten rok wyjątkowo sprzyja kwitnieniom. Więc bardzo się codziennie cieszę różyczkami i towarzyszącymi im bylinami. Pozdrawiam się serdecznie i dziękuję za wizytkę.
JLG, wiesz Asiu, że moja furtka jest zawsze dla Ciebie otwarta, a drogę już znasz. Więc serdecznie zapraszam. Żuczków już po moim powrocie jest teraz zdecydowanie mniej, gdzieś poznikały. Asiu ta róża na pergoli to Fritz Nobis, podpisałam ją na fotce.
Usa, linię mam Uleńko od dwóch tygodni i jestem bardzo zadowolona. Na razie jednak położyłam tylko połowę. Bordowe kloniki mogą rosnąć na słońcu, pewnie jesienią będziesz nim zachwycona.
Steasi, nie mam jeszcze pojęcia, co zrobić zimą z klonikiem. Na pewno go nie zostawię w donicy na tarasie, bo na sto procent zmarznie. Muszę poczytać o doświadczeniach innych osób. A rozwiązania są różne.
Annes, oj coś czuję, że i klonika jeszcze sobie też kupisz. Do jesieni dużo czasu, a zakupy roślinne robi każda z nas, choć się zarzekamy, że nie mamy miejsca. No ale kielisznik to też jest wart posiadania, więc się nie dziwię, że kupiłaś. Powojniki rosną u ciebie świetnie, aż ci zazdroszczę.
DTJ, oj wierz mi, że ja tam siaduję bardzo rzadko, najwyżej późnym popołudniem, bo nie mogę sobie odmówić widoku różanki podświetlonej słoneczkiem.
Już jestem po wojażach. Ogród beze mnie trochę się zmienił. Coś tam zakwitło, coś przekwitło. Chyba w międzyczasie padało, bo rośliny są w dobrym stanie. Obcięłam przekwitnięte kwiaty róż, pochwaliłam nowe. No i zauroczyłam się JARZMIANKĄ, którą mam u siebie pierwszy raz.
