Tłumacząc twarz ognia bardzo adekwatna nazwa dla tego kwiatu no szkoda, że jeszcze nie kwitły, ale w watku też można się zachwycić nawet własciwie bardziej bo w ogrodzie tyle masz tych cudeniek ,że nie wiadomo na co patrzeć
Witaj Tadeo!
Od roku spaceruje w "kółko" po Twoim ogrodzie, wracam do części 1 potem do drugiej i tak od nowa. Każdego wieczoru, jak mam tylko wolna chwilę. Czas zostawić "odcisk" stopy. Cudnie..bajecznie kolorowo....i tak botanicznie.Zresztą brak słów i przymiotników ,żeby opisać wrażenia po spacerze. Zapach lilii prawie czuć z monitora. Szczęka opadła na widok liliowców. Gdybym miała sztuczną już by leżała roztrzaskana pod stołem i nie pomogłaby żadna Corega Tabs. Chylę czoła przed ogromem wykonanej pracy i sercem włożonym w pielęgnację roślinek.
Ukłony dla małzonki.
P.S. Przygladałm się dokładnie liliowcom czy przypadkiem nie są "sklonowane" przy pomocy Photoshopa, ale nie..(żart)
Pozdrawiam
hanusiek
Nie jest tak prosto kupić liliowce. Zraziłam się do zakupów roślinek na A...o . U nas w mieście , w dwóch sklepach ogrodniczych pojawiły się na wiosnę kłącza takie w torebkach foliowych . Niektórzy forumowicze przestrzegają przed kupnem takich, ale jak tu się oprzeć?. Oczywiście kupiłam z każdego po jednym kłączu wydając wszystkie zaskórniaki. Połowa z nich nie wyszła z ziemi pomimo ,że wsadziłam do je najpierw w domu do doniczek . Zielone listki pokazał Frans Hals, którego udało mi się zdobyć w Leroju. Moja radośc trwała krótko. Znalazły go na parapecie moje papużki- katarzynki i wyżarły liście. Teraz dochodzi do siebie na ogródku.
Czekałam z niecierpliwością na coroczne targi roślin "Dom i Otoczenie " a tam pan z kilkoma doniczkami liliowców w dodatku NN. Kupiłam. Jedna z sadzonek ma rdzawe plamy na liściach. Nie wiem jak to wyleczyć. I jak tu nie zazdrościć Tadeuszowi.
Prawdziwego oczopląsu dostałam na widok jego katalogu na stronie Picassa. Cuda!!!