W sobotę wybraliśmy się na działkę całą rodzinką i nie uwierzycie ale był pierwszy grill w tym roku! Jej jak człowiek tęsknił za tym aby wyjść z bloku i zjeść sobie coś na łonie natury

A najgorsze było to, że z pośpiechu nie zabrałem najbardziej potrzebnego narzędzia czyli aparatu, także tylko kilka zdjęć z telefonu.
Przez ten tydzień tyle zmian że aż byłem w szoku jak zobaczyłem, na wejściu powitały mnie krokusy, których tydzien temu jeszcze w ogóle nie było widać, a teraz:

a tuż obok zaczęły kwitnąć pierwiosnki, o które się bałem, ze całkiem przemarzły:

Coraz więcej zielonego wystaje z ziemi ;)


I w końcu zbierane rzez córcie od jesieni kamienie przydały się:

W końcu udało się przekopać cały warzywniak i posadzić bób (to właśnie było zadaniem małej... e to znaczy sadzenie, nie kopanie), w sumie wyszło całkiem nieźle bo jeden rządek przez cała długość. Mam nadzieję tylko, że nie za głęboko go wsadziliśmy. Do tego jeszcze jedna małą grządkę rzodkiewki i wczesnej sałaty masłowej, mam nadzieję, że nie za szybko.
Niestety tak jak wspomniała Kleo zrobiłem podobny błąd czyli kupiłem pojedyncze lilie a różne, a bo to tak jest jak człowiek chce zobaczyć jak będzie wyglądać, ale dokupiłem jeszcze w Biedronce 2 paczki po 3 szt praktycznie NN bo na jednej pisało tylko że biała, na drugiej że różowa. Posadziłem je ale tak że jest jeszcze miejsce na dosadzenie następnych, zawsze mam obawy czy nie za głęboko sadzę, 3 miały już spore kiełki (takie ze 4 cm) i po posadzeniu wyszło tak że góra tych kiełków jest ze 3 cm pod ziemią... dadzą radę? Podlałem je dosyć obficie...
A właśnie jedno co mnie zdziwiło

