Małgosia, czekam jutro na Ciebie
Małgosiu, wnioskuję, że masz podobne doświadczenia z marcinkami - strasznie ekspansywne kwiecieje z nich!
Aniu, muszę Ci powiedzieć, że marcinki traktuję po macoszemu... patrzę na nie groźnie ;), obserwując, jak się rozrastają i jedyne co im robię, to ciacham niemal przy ziemi, późną jesienią, po przekwitnięciu. Dodam, że ze względów czysto estetycznych. Dzięki za miłe słowa pod adresem surfinii - faktycznie, bardzo ładnie się trzyma, całe lato...
Gat, widzisz, ja na różyczkę permanentną zachorowałam ;)
widziałam Twoje fotki - cudniaste!
Madziu, może to jeszcze młode krzaczki? trzeba dać im szansę i podsypać wiosną dobrym nawozem... pięciorniki u mnie zawsze rosną dobrze i kwitną do mrozów, dlatego napisałam, że niezawodne...
Agnieszko, dziękuję... nie smuć się, że Twoje rośliny jeszcze się nie przebarwiają... dłużej obserwujesz je w letniej szacie!
Francesko, jeśli się namyślisz w kwestii marcinków - wpadaj

a z tymi hortensjami to jeden wielki misz-masz... ja już kompletnie nie wiem, jaką odmianą są te moje wielkie krzaki :/