Basia, Żaneta, ja dzisiaj i tak notki obserwowałam zza szyby przez szparę od żaluzji, nie uśmiechało mi się siedzenie na krzesełku przy takiej temperaturze
Ewa, u mnie po balkonie trzeba umieć chodzić, byle kto nie może, bo sobie nie poradzi
Jacku,
Filip, tak naprawdę nie wiem, czy takie ustawienie morricalli rzeczywiście wpływa na jego kwitnienie czy nie. Najstarsze zdjęcia, które mam są z 2007 roku i on tam już kwitnie i stoi w tym samym miejscu. Może po prostu tak mi pasuje trzymać go z przodu, a jego kwitnienie to kwestia wieku rośliny? Twój egzemplarz na pewno Ci zakwitnie, kiedy najmniej się będziesz tego spodziewał
Dzisiaj takie pomieszane z poplątanym, bo troszkę nie nadążam z obserwowaniem wszystkiego
Ostatnio obejrzałam u
Magdy (sokolica) przemianę
Gymnocalycium horridispinum na przestrzeni lat i przypomniałam sobie, że też mam taką historyjkę.
Również
G. horridspinum, ukorzeniany odrost, który roślina mateczna wypuściła na dziko, bo straciła korzenie.
Rok 2012 kontra 2016, doniczka 5,5cm (teraz podłoże już odpowiedniejsze

)
A dzisiaj po raz pierwszy od pięciu, sześciu lat kupiłam sobie kaktusa w markecie. Ostał się jeden i żal mi było, no...

Mam nadzieję, że jak dostanie ode mnie fajniejsze podłoże i go trochę odpompuję, to się ogarnie i będzie z niego całkiem porządny notokaktus
Kwitnienia:
Gymnocalycium schatzlianum
Gymnocalycium quehlianum to dzisiaj mój ulubiony
Ktoś mnie kiedyś pytał o
Cleistocactus strausii, czy mi kwitnie. Ano kwitnie i choć kwiaty mało dekoracyjne, to raz pokażę, żeby nie być gołosłowną.
I mam jeszcze Gymnocalycium z gliwickiej wystawy, bez plakietki. Pan powiedział mi nazwę gatunkową, ale zapomniałam...

Ktoś wie?
