Szkoda, że nikt nie daje wiary.

Siedziałam na tarasie i przyglądałam się jak to wielkie zielone pasikonikowato-szarańczowate z upodobaniem żarło żółte róże. A potem się załatwiło, tym właśnie czarnym g.... No to też go załatwiłam.

Pierwszy raz się to zdażyło. Ponieważ w lesie występuje niewiele owadow, każdy przyciąga uwagę. Nie zdążyłam zrobić dokładnej fotki, ale był duży, jakieś 4-5cm, z zielonymi skrzydłami i dość agresywny po złapaniu. Nie poczyniło innych szkód, na liliach nie zaobserwowałam, ale z pewnością zeżało różę. Może był wyjątkowo głodny, bo u mnie niestety mało owadów lata. A może jakiś szaleniec....

Pull, tak nawiasem mówiąc, piękne fotki. Jakim aparatem fotografujesz?