Witajcie!
Pogoda się zbiesiła.

Wprawdzie świeci słonko, ale zimny wiatr nie pozwala cieszyć się ciepłymi całusami jego złocistych promieni.
W niedzielę wywieźliśmy część pomidorów do działkowego tunelu, a M od razu zrobił dodatkowy namiot z agrowłókniny, by nic im się nie stało.
Dzisiaj wpadłam na działkę tylko w celu sprawdzenia kondycji pomidorków i podlania nowych nasadzeń oraz przesadzeń.
Czekam na zapowiadany deszcz, ale doczekać się nie mogę, a jest już sucho. Niektóre roślinki mdleją.
U nas nigdy nie jest normalnie. Albo leje deszcz, choć już niepotrzebny, albo nie pada, gdy potrzebny.
Z jednej strony dobrze, że się ochłodziło, dzięki temu bowiem kwitnienie się nieco przedłuży,zwłaszcza tulipanów, z drugiej jednak chciałoby się w ciepełku dłużej pobyć na działeczce.
Mam tylko nadzieję, że przymrozków nie będzie, szkoda byłoby borówek amerykańskich, a wszystkie już kwitną.

Zaczyna kuklik'Coctail Cosmopolitan'.

Szykuje się do kwitnienia pierwiosnek 'Francesca'.

Rutewka orlikolistna też w blokach startowych.

A kończy pokaz magnolia gwiaździsta.
Halinko - tylko pogoda nie pozwala cieszyć się działkowymi kwitnieniami.

Zrobiło się zimno i M pilnuje, bym się nie przeziębiła. Niedawno porządnie się schorowałam, to teraz muszę chuchać i dmuchać.
Moja akebia stanęła na wysokości zadania,

a jagodowiec zmarniał trochę, nie wyrósł i zakwitł tuż nad ziemią. Jednak ważne, że jest.

Misia też marznie na działce i chętnie wraca ze mną do ciepłego mieszkanka.
Aniu tara - piękne dzięki za miłe słowa na temat mojej działeczki.
Misia mnie pilnuje, bym jej nie zostawiła na zimnej działce.

Gdy jest ciepło, to ja muszę jej pilnować, by się za daleko nie zaszyła gdzieś w poszukiwaniu myszy.
Mój jagodowiec w tym roku nieco biedniejszy.

Nie wyrósł i zakwitł tuż nad ziemią.

Takie liliowe poletko powstało bez mojej interwencji.

Moja ogromna już hortensja pnąca jest wprost obsypana pąkami. Będzie piękna, gdy zakwitnie!
Dawidzie - prawda, że akebia ślicznie pachnie!
A ja nie mam ani konwalnika, ani parnika. Nawet nie widziałam, że np. parnik to może być roślinka, w dodatku taka ładna.
Moi rodzice w parniku gotowali ziemniaki dla świnek.

Spóźnialski.
Maryniu - bardzo dobrze Cię rozumiem.

Miewałam takie sytuacje, gdy M leżał sobie w szpitalu, czy byczył się w sanatoriach, też zdana byłam na samą siebie. Ciężko było, a przecież miałam wówczas o dziesięć lat mniej.

Cóż, Ktoś inny za nas decyduje, a nam nie pozostaje nic innego, jak tylko pogodzić się z sytuacją, choć nie jest łatwo.
Niestety nie wszystkie rośliny wyszły z ziemi i obawiam się, że już nie wyjdą.

Najbardziej mi żal szałwii okręgowej.
Dziękuję zamiłe słowa pod adresem mojej działeczki.
Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo sił.
