Lucynko, a na którym zdjęciu widzisz śniadka?
U mnie nie kwitnie.
Zmiany planuję, ale raczej wyrzucanie nić sadzenie nowych roslin. Mam tak gęsto, że nie widać poszczególnych roslin., Zaczęło mnie to denerwować.
Tylko największy ból kiedy trzeba wytypować roślinę do usunięcia.
Przecież ja je wszystkie tak lubię.
Na razie pomidory się trzymają. Ale jeszcze owoców nie zbieram. Dopiero dojrzewają.
Jeżeli zrobię oprysk to pokrzywą.
Tylko na razie nie mam kiedy tego zrobić. Zbieram się jak sójka
Czy my się w tym roku zobaczymy?
Soniu, ja do tej pory nie zrobiłam ani jednego oprysku. Jak na razie owszem róże zgubiły część liści, ale nie wyglądają źle. W miejscu, gdzie liście spadły wyrastają powoli nowe.
Może po prostu obetnij nisko jak wiosną.
Oglądałam kiedyś Montego Dona i któryś z prowadzących powiedział, że chorują liście tegoroczne. Nie trzeba się nimi aż tak bardzo przejmować.
U nas panuje opinia, że zarodniki zimują w ziemi. Ja tam nie robię oprysków wcale, żadnego roku, a róże w zeszłym roku wyglądały naprawde dobrze do września. W tym roku te częste opady im szkodzą
Liście zbieram dopiero wiosną tak naprawdę. Przez zimą tylko te, wtedy kiedy porządkuję rabaty z chwastów. Nie żeby specjalnie.
Także róże raczej nie wypadną z powodu chorych liści.
Pogoda w ten weekend była cudowna. Spędziłam więc bardzo miły czas w ogrodzie i ze znajomymi, a raczej z sąsiadami, bo widujemy się bardzo często, prawie jak rodzina, bo mamy między sobą porobione furtki,
Zaczęłam dzielenie irysów, bo bardzo mi się porozrastały. Ciągle trzeba pielić. W tym roku jestem już tym, zmęczona. Żadnego roku nie miałam takiego pielenia.
Nawet mam wszystkie chodniki usiane chwastami. I najgorsze jest to, że co zdążę posprzątać to za chwilę znowu trzeba wyrywać do dziadostwo.
A dzielenie irysów zajmie mi też sporo czasu, bo mam ich bardzo dużo.
Susza daje się we znaki. Rośliny są porządnie podlewane co dwa, trzy dni, mimo, że deszczu według mnie nie było mało w tym roku
Wszystko wsiąka.
