No to teraz południowy spacerek.
Rabą, płyną różne rzeczy ale patyki są akurat ekologiczne
Tu, niczym żeremie bobrowe, utworzyły tamę na odnodze,
a z tyło-boku, resztki starannie umytego lepiężnika
Tu już nie ma pralki Frani, tylko spokojna kaskadka...
I odzyskane plaże,
na których widać, dokąd woda galopowała i kładła wszystkie roślinki,
aż do linii stojących krzaczków.
Trawa po fryzjerskich zabiegach rzeki ułożona, jak włosy po brylantynie

.
A tu, resztki naszej ścieżki...
i odważny, pierwszy krok w błotnistą ścieżkę,
Która po kilkudziesięciu metrach, wyłania się z wody.
Telefon!
- Dzień Dobry! tu kurier, czy jest Pani w domu? Bo za 5 minut podjeżdżam. :P
No to teraz galopem do domu, bo przyjechały " chodunki"
( róże z
Rosarium - to dla tych forumek, które jeszcze nie wiedzą

)
Pudło sięgające łona, a w środku -
krzaczyska !
Średnia wysokośc to 60cm

, a korzenie takie, że hohohohooo
( niejeden mógłby pozazdrościć

)
One tak duże, że nie zmieściły mi się w obiektywie, wybaczcie, proszę.
Ale zwrócćcie uwagę na świetny zrost szyjki, czyli miejsca szczepienia.
Grube, mocne, a pędy jak te lale, czyli grubości małego palca,
gwarantują im przeżycie nawet w mojej, lodowatej ziemiance
Liście jeszcze zielone, ale pewnie po 24 h podróży, kąpiel by się im przydała.
Więc...zajeły mi pół oczka!!!
A taką, nieoczekiwaną piekność, także tam znalazłam
http://www.helpmefind.com/rose/pl.php?n=50128