Dziękuję Wam wszystkim za słowa wsparcia!!!
Pati - na szczęście, choć nie wiem, jakim cudem
Kuba - mam nadzieję, że wskazówki Tomka dały Ci wiele przydatnych informacji.
Tomku - dziękuję
Moniko - no troszkę, ale przy okazji miałam gruntowny przegląd korzeni
Lucynko - nie tylko można, ale się podłamałam! Myślałam, że to już po hojach... Bajzel w nazwówkach jeśli chodzi o lacunosy, przy kilku nie wiem która jest która. Ale taki problem to nie problem
Agnieszko - i tego się trzymam
Jacek! A ciekawa jestem szalenie, jak to się stało, że wleciałeś w te swoje skrzynki... Hm... Mogłeś się potknąć, albo ... to drugie

A ta konstrukcja jest wzmocniona, tylko co poradzisz na - jak to ładnie nazwałeś - roztrzepanie...?

Huknęło aż jeszcze ten dźwięk mi w uszach huczy, dobrze że szyba nie poszła! Tu mam po prostu do wymiany tę rączkę zamykającą, przeskakuje jeden poziom, nie łapie dobrze i po upałach została na poziomie "rozszczelnienia". A ja się dziwiłam, czemu tak wiatr wyje w sypialni. Ta półka dodatkowa jest na wysokości rączki i po prostu rośliny przysłaniały jej poziom. I "po frytkach"...
Mieciu - bardzo dziękuję, co przeżyłam to moje
Jacku - to ja współczuję! Agawy przecież są niebezpieczne, ja o tym wiem, i szczęśliwie Tobie nic się nie stało! Takie przypadki jednak wiele uczą...
Małgosiu - o właśnie - tak bywa...
Henryku - pozwól, ze raz jeszcze wyrażę uciechę z Twojego powrotu

Dziękuję za miłe słowa. Co do H. lobbii - z tego, co wyczytałam to hoja leśna. I ukorzenia się doskonale w sphagnum. Nie wiem tylko, czy może to być jej docelowe podłoże... U mnie na razie część
we mchu, część w kamykach...I nie wyczułam jej jeszcze. Myślę jednak, że zamówię sobie sphagnum i przesadzę je wszystkie, a jak rozwiną korzenie, to pomyślę co do nich docelowo. Może kokos...?
Basiu - dziękuję! I wedle życzenia...
... po tych nieprzyjemnych wydarzeniach czas na miłe.
Stałym bywalcom nie muszę, ale nowym pokażę coś, co mnie będzie napawać dumą i radością za każdym razem, gdy to się wydarzy.
Pamiętacie mój pierwszy wysiew? O rety, to już kawał czasu, trzy lata temu! W każdym razie jedną z porcji nasion była
Uncarina roeoesliana, endemit Madagaskaru. Nasionka tak wyglądały:
Miałam okazję po raz pierwszy cieszyć się z jej kwitnienia rok temu. W niedzielę rankiem coś się żółciło w szklarence... Obdarzyła mnie kwitnieniem ponownie
Natomiast do zdjęć specjalnych zawołałam już swojego M. Jeśli pamiętacie, pisałam kiedyś o sposobie zapylania tej rośliny, który dzieje się za pomocą żuczków żyjących na Wyspie. To dla nich są te paski na płatkach, stanowiące poniekąd platformę lądującą - idąc po tych paskach, schodzą aż do głębi, a roślinę zapylają wracając. I te paski, a także całą gardziel, mógł uchwycić już tylko mój M, ja nie umiałam. W każdym razie to wnętrze, tak wyjątkowo zapylane, wygląda coś jakby tak:
Rok temu, gdy zakwitła po raz pierwszy, specjalnie dedykowałam ją Ojcom tego pierwszego wysiewu -
Henrykowi i
Markowi (mgr_). Nieustannie ta dedykacja jest dla Was, w szczególności dla
Henryka, bez którego by ten wysiew tak naprawdę się nie odbył w ogóle! Albo padł po drodze
Nie powiem, że nie próbuję zapylić, ale żuczek ze mnie marny... i raczej nie sądzę, by coś wyszło. Ale grzech byłoby nie spróbować pobawić się w żuczka, w trutnia nawet nie będę próbować
To nie koniec kwitnień ani niespodzianek, mam kolejne nowości, ale tak naprawdę to bardzo się cieszę na jutrzejszą paczkę, w której idzie do mnie coś pięknego, ale sza! Wszystko w swoim czasie
Dziękuję Wam serdecznie za wizyty i pozdrawiam cieplutko, cieplutko!
