Witajcie!
Od dwóch dni znów mamy cudne, upalne lato, a jednak patrząc codziennie na ogród mam wrażenie, że powoli jesień zaczyna pukać do drzwi. Niby ta kalendarzowa jeszcze daleko, ale zaczynają żółknąć liście, dzień już wyraźnie krótszy...Ech, a dopiero cieszyliśmy się cudownym majem, kwitnącym czerwcem...Jak ten czas szybko leci
Dzięki czytaniu forumowych wątków zorientowałam się, że w sprzedaży pojawiły się cebule krokusów, tulipanów, narcyzów. W te pędy popędziłam dzisiaj do B. Nie byłabym sobą, gdybym nie kupiła kilku/nastu opakowań cebulowych. Jak zwykle nie umiałam się oprzeć, a później będę narzekać, że nie mam kiedy tego wszystkiego posadzić. Nie wykopałam tulipanów, bo mi się nie chciało, więc muszę dosadzić nowe, gdyby te wcześniejsze zastrajkowały wiosną.
Aniu Annes 77, mile połechtałaś moje ego, ale jaka królowa - takie królestwo

Ogród mały, a róże zaczynają się coraz bardziej rozrastać. Strach pomyśleć co będzie za dwa, trzy sezony. Już w tej chwili próbuję okiełznać te bardziej wyrywne, i powiem Ci, że coraz ciężej mi to przychodzi. Nie lubię pielęgnować róż z drabiny, bo się po prostu boję, że zlecę. Np. taki Souvenir du dr Jamain ma dopiero dwa sezony, a już zarósł całą pergolę i dalej rośnie jak szalony. I co ja mam z nim zrobić? Jak go wiosną ciachnęłam mocno, tak on ze zdwojoną siłą jeszcze bardziej odrósł. I takich potworów mam więcej, że o Francois Juranville nie wspomnę, bo ta po tegorocznym kwitnieniu, to dopiero wybujała. M nie chce mi pomagać, bo mówi, że to moje królestwo i jak chciałam mieć róże, to muszę sobie radzić sama
Kurfurstin Sophie
Alegoria, może gdybym miała donice ceramiczne, ryzyko byłoby mniejsze. Jak już całkiem zabraknie miejsca na rabatach, to kto wie, może zdecyduję się na eksperyment i spróbuję przechować jedną czy dwie sztuki w ten sposób
Cream Abundance
Asiu, Gloria Dei to taka śliczna róża. Nie wyobrażam sobie ogrodu bez tej odmiany. I chociaż nie przepadam za wielkokwiatowymi, to właśnie ona należy do moich ulubionych.
Masz rację i dobre oko - Aphrodite to wyjątkowa piękność

Ma ogromne i bardzo trwałe kwiaty, a jak zakwitnie, to nie ma osoby, która nie zwróciłaby na nią uwagi.
Aphrodite
Jagna, niby róże powtarzają, ale...No właśnie, mam jednak pewien niedosyt. Wydaje mi się, że w poprzednim sezonie wyglądało to znacznie lepiej. Pewnie się rozpuściłam. Z drugiej strony zaobserwowałam, że część tych starszych naprawdę kwitło zarówno w czerwcu jak i teraz znacznie poniżej moich oczekiwań. Trudno wytłumaczyć co było powodem? Mogłabym wymienić całkiem sporo takich odmian jak np. Chippendale, wszystkie trzy Elmshorny, zawsze niezawodne Bonici, nawet zazwyczaj bardzo płodne renesansówki słabiutko, Augusta Luise i jeszcze kilkanaście innych, których nie chce mi się wymieniać.
No, ale żeby już tak całkiem nie marudzić, to są i takie, które nie zawiodły i czynią honory domu, a nawet drugie kwitnienie mają obfitsze

Choćby taki Othello, Sir John Betjeman, Lady of Megginch, Rotkappchen, która dopiero teraz się rozszalała, czy też Bernstein Rose. Do tej pory jakoś jej nie doceniałam i nawet myślałam o eksmisji. Dobrze, że coś mnie powstrzymało, bo to widocznie odmiana, która potrzebuje czasu i aklimatyzacji. Kwiaty ma śliczne, w głębokim bursztynowym kolorze. Po prostu - miodzio
Zobaczymy jaką będziemy mieli zimę i jak róże będą wyglądały wiosną, bo niektórym mocne cięcie wcale nie pomogło, a mam wrażenie, że było wręcz odwrotnie.
A jeszcze wracając do Larissy...Nie miałam dylematów, bo za dużo było też do stracenia, gdyby okazało się, że to guzowatość. Straty byłyby bardzo dotkliwe i kto wie czy na kilka lat nie musiałabym zrezygnować w ogóle z uprawiania róż, a tego to już sobie zupełnie nie umiem wyobrazić

Lepiej poświęcić jedną różę, niż potem pluć sobie w brodę, że miałam opory przed jej wykopaniem.
Dobrze, że masz pod ręką ogród, który przyjmuje takie niechciane, niesprawdzone panny. Moi teściowie już nic nie chcą brać, bo i z tymi, które mają nie bardzo sobie radzą.
Ławeczka jest w użyciu, chociaż rzadziej niż bym chciała. Po prostu nie mam kiedy na niej przesiadywać. Czasami usiądę, pstryknę kilka fotek, popatrzę, ale zaraz zauważę coś, co trzeba natychmiast poprawić, wyrwać i tyle z mojego siedzenia. Może kiedyś przyjdzie taki moment, że będę na niej przesiadywać i podziwiać to, co natura potrafi stworzyć.
You're Beautiful i ona drugie kwitnienie ma znacznie lepsze
Karolinko, nie ma sensu trzymać jak napisałaś "podejrzanych" róż, bo z tego mogą wyniknąć tylko wielkie kłopoty. Do niedawna nie zdawałam sobie sprawy, że są takie wstrętne choróbska, które mogą dokonać takich poważnych spustoszeń w ogrodzie

Dlatego staram się przynajmniej co dwa dni robić dokładny obchód ogrodu i przyglądam się czy nie ma jakiś oznak czegoś niepokojącego. Oczywiście i tak nie jestem w stanie wszystkiego wychwycić i nie mam wpływu na czarną plamistość, mączniaka czy też na inwazję szkodników. Staram się jednak jak umiem ograniczać do minimum wszelkie anomalia, co przy takiej ilości róż wcale nie jest proste.
Stephanie Baronin zu Gutenberg
Krysiu, chyba dojrzałam już do tego, że nie ma sensu trzymać czegoś, co i tak marnie rośnie, mocno choruje, bądź kiepsko kwitnie. A chorych, podejrzanych róż boję się najbardziej, dlatego wolę kupować te z gołym korzeniem, bo wtedy mogę się im dokładnie przyjrzeć.
Larissy tak bardzo nie żałuję, bo i ona nie była bez wad. Lubi zrzucać pączki, których nie wiedzieć po co produkuje multum, by potem się ich pozbyć. I wiem, że ona tak ma, bo u innych dziewczyn czytałam o niej to samo. Odkupić jej nie mam zamiaru. Jest tyle piękniejszych...
Hortensje to moja druga miłość i to właśnie bukietowe, bo do ogrodowych nie mam cierpliwości. One lubią przemarzać i skutkuje to brakiem kwiatów. Natomiast z bukietowymi nie ma tego problemu, a że nie są tak kolorowe? Od kolorów mamy róże i inne cudne kwiaty, których odmian kształtów jest tyle, że dla każdego coś miłego...
Queen of Hearts
Werka, nawet nie wiesz jak cieszą mnie Twoje słowa tak pełne ciepła i energii

Co prawda ja tych dobrze skomponowanych, harmonijnych rabat nie dostrzegam, ale cieszę się, że ktoś inny potrafi docenić moje starania
A z chęcią do działania i dłubania w ogrodzie to mamy dokładnie tak samo. Jak się naoglądam forumowych ogrodów, to też nabieram sił i z większą energią idę w rabaty.
Do głowy przychodzi mi pewne pytanie... Kiedy zechcesz założyć własny wątek? Wiem, czuję to, że masz u siebie co pokazać, więc nie zastanawiaj się i pokaż nam swój kawałek raju na ziemi.
Kronprincesse Mary
Jadziu, astry te najbardziej ekspansywne dawno już usunęłam. Zostały mi tylko dwie odmiany wyższych, ale i te muszę wiosną ograniczyć, bo zaczynają przyduszać róże. Jak swoje posadzisz w donicach, to znajdziesz miejsce dla Garden of Roses. Zobaczysz, że nie będziesz żałowała
Parfum Flower Circus nareszcie zdecydowała się na powtórkę. Na razie pierwszy kwiat, ale będzie ich więcej
Małgosiu, wszystkie uczymy się od siebie nawzajem. Każda z nas ma własne obserwacje i dobrze, że dzieli się z innymi

Dzięki temu czasami uda nam się uniknąć przykrych niespodzianek. Ciekawa jestem, które róże łapią u Ciebie co roku tę plamistość, że dojrzałaś do ich usunięcia z ogrodu?
Port Sunlight
Aniu anabuko1, dziękuję za wszystkie miłe słowa. Tak to już jest, że my wszystkie wzajemnie zarażamy się wszelkimi forumowymi chorobami. Jak nie różyczką, to hortensjozą, daliozą itp. Naoglądamy się tych piękności, a potem chcemy je koniecznie widzieć u siebie
Schloss Eutin oprócz ciekawego koloru, ma też śliczne kwiaty z pięknie poukładanymi płatkami. Polecam!
The Fairy
Daysy, Jadziu, to miłe co piszecie, ale czy czasami nie przesadzacie? Ja u Was bywam regularnie i widzę, że Wasze panny kwitną równie pięknie
Wszystkie pokazujemy tylko te najładniejsze, najlepiej kwitnące, a są przecież w każdym ogrodzie i takie, które nas nie zadowalają. U mnie też znajdzie się ich całkiem spora gromadka i dlatego jesienią część wyleci, a część dostanie ostatnią szansę.
Lavender Flower Circus
Majeczko 
Olivia ma cudne kwiaty, ciągle przyrasta i tworzy nowe pączusie. Co za żywotna różyczka
Angielska rabata to również Twoja zasługa kochana

Szkielet tworzyłyśmy razem, a teraz ją tylko wydłużyłam i dosadziłam kilkanaście kolejnych Austinek
The Wedgwood Rose
Aphrodite
Schone Koblenzerin
Lavender Blue
Stephanie zu Gutenberg
Sir John Betjeman
Salmon Flower Circus
Artemis
Munstead Wood a w nóżkach Marc Chagall
Marc Chagall
okrywowa nn, może ktoś ma u siebie podobną i zna jej nazwę?
Czerwony Kapturek
Boscobel
Ghita Renaissance
Crown Princess Margareta
Novalis
