Jadziu, myślę, że Rhapsody in Blue można prowadzić jako rabatówkę, więc przytnij ją mocno, niech sie troszkę rozepchnie na boki , ja tak przycięłam swoje Queen of Sweden i ładnie się rozrosły, tak to stały takie chude badylki. Co prawda zrobiłam to nieświadomie, bo potraktowałam ją jako rabatówkę, ale widzę, że na dobre im wyszło. Rhapsody zobaczę jak przezimowała i zdecyduję jak ją ciąć . No i oczywiście ile Reine des Violettes zostawiły im miejsca bo znich to całkiem sporych rozmiarów krzaczki sie zrobiły.
Ewuniu witaj Reine des Violettes mam u siebie od 2012 roku, u mnie bardzo ładnie się rozkrzewiły, pędy mają dość wiotkie, ładnie się rozkładają, ale może dlatego, że rosną od wschodu i mają mniej słonka - latem do 15-16.00, wiosna i jesienią jeszcze mniej.
Pędy wysokie, na pewno dłuższe niż 150 cm., myslę, że jakby je naprostować to ok 180cm albo i wyżej. Mam 4 krzaczki wsadzone po 2 szt razem. Jedne musiałam przywiązać do drabinki, bo mocno konkurowały z Rhapsody in Blue o miejsce. Dwie, które rosną jako pierwsze pozostawiłam bez podpory i teraz będę musiała je lekko naprostować, bo sie położyły na Rhapsody.
W opisie szkółki czytałam, że ma silne, sztywne pędy, ale u moich tego nie zauważyłam, wręcz przeciwnie są wiotkie i ładnie się przewieszają, przynajmniej na razie.
Właśnie te z początku wiatr mocno położył i muszę teraz je naprostować, aby dać troszkę miejsca Rhapsody.
Kwiaty ma ładne, dobrze wypełnione, kolor też super, u mnie drugie kwitnienie miała słabsze, ale zobaczymy w tym roku, przecież to jeszcze młoda róża, trzeba dać jej trochę czasu. Zapach musi mieć bardzo silny, skoro ja go dobrze wyczuwam.
Pod koniec sezonu złapała mączniaka więc konieczny był oprysk.
Nie wiem czy Ci pomogłam, ale ja też mam ją krótko, więc i mniej informacji na jej temat.
Ewuniu nie wiem czy dobrze, ale ja mam zasadę, że im słabszy krzak, tym mocniej go przycinam, powinien wypuścić mocniejsze pędy. To samo robię przy formowaniu krzewu, im słabsze pędy to albo wycinam całkowicie, albo mocno przycinam.
Radziłabym Ci abyś odżałowała i mocno przycięła Rhapsody, ale popytaj jeszcze dziewczyn, które maja więcej doświadczenia w prowadzeniu róż np Alicję, ona ma pięknie uformowane krzewy.
Daysy pędy mojej Rhapsody są raczej sztywne i grubaśne .Jeden wylazł mi za siatkę i tego na pewno ciachnę o połowę patyczki oczywiście pójdą do ziemi .Dzisiaj przesadzałam jedną różę w inne miejsce i jesienne patyczki które obcięłam i wsadziłam do gruntu [bez okrycia ] mają już zaczątki korzonków Ciekawe jak inne. Moja Rhapsody rośnie na północnej stronie i słonko ma do 14
Jadziu moja Rhapsody też ma sztywne pędy, ja w poście do EWY ŹLE WPISAŁAM nazwę róży,myślałam o Reine, bo o nią pytała Ewa a ja wpisałam Rhapsody , ale juz poprawiłam.
Ewuniu Ciebie przepraszam, bo głupoty wpisałam , ale wszystko poza tym się zgadza i dotyczy Reine des Violettes.
A widzisz Martuś jak Cię zaskoczyłam, ja też jestem zaskoczona, ale w mojej okolicy naprawdę nie ma bezdomnych kotów, w mieście tak, ale poza miastem ich nie uświadczysz, wszyscy dbają o swoje zwierzęta. Niedaleko mam ogródki działkowe i tam też nie widzę wałęsających się kotów.
Słuchajcie, poszłam dzisiaj do sklepu, żeby było prędzej, M poszedł osobno załatwiać swoje sprawy, ja swoje. Kupiłam szybciutko co miałam kupić i zgadnijcie, gdzie M mnie znalazł No oczywiście ..... w dziale ogrodniczym, ale już przy kasie a pytaniem "tylko tyle , rozbawił mnie i kasjerkę.
Jadziu, Tolinko calle bardzo lubię, bo to rosliny bardzoa łatwe w uprawie, co prawda u mnie rosną w doniczkach ze względu na nornice, ale w ogrodzie też mogą spokojnie być uprawiane. Wystarczy zapewnić im cały czas wilgotna ziemię w okresie wzrostu i kwitnienia, później trzeba im ograniczyć podlewanie i spokojnie dać zasnąć. Roslina pochodzi z Afryki, gdzie okresowo jest zalewana przez rzeki, później w okresie suszy przechodzi okres spoczynku, dlatego trzeba zachować ten cykl również u nas.
Jak wcześniej wspomniałam, swoje calle sadzę do doniczek w marcu, więc już na dniach, zrobię zdjęcie jak u mnie już skiełkowały.
Różnica między moimi a tymi co kupiłam jest spora, więc myślę, że moje zakwitną wcześniej a te kupione wczoraj później.
W doniczkach utrzymuję stale wilgotne podłoże i często zasilam nawozami dla roslin kwitnących. Podlewanie ograniczam w momencie żółknięcia liści, roslina daje znać, że nadchodzi okres spoczynku. Wówczas przenoszę w miejsce, gdzie będą powoli zasychać i zapominam o nich do wiosny. Można oczywiście wyjąć bulwy z doniczek i osuszyć, ale ja wolę trzymać je w ziemi.
Jeśli rosłyby w ogrodzie to sadzimy je dopiero po przymrozkach i wykopujemy wrzesień - październik i przechowujemy w temperaturze najlepiej ok 10 stopni. U mnie bulwy takich warunków nie mają, ale też dają sobie radę i kwitną
Mati jak na mnie to bardzo skromnie , ale w domu mam inne odmiany, więc dokupiłam tylko te, których mi brakowało.
Poza tym w tym roku za mocno poszalałam z różami, więc muszę troszkę przystopować zakupy, co naprawdę z trudem mi przychodzi.
Na poprzednie zakupy poszło sporo kasy a myślę, że to jeszcze nie wszystko, bo przecież dopiero sezon zakupowy się zaczyna.
Strach się bać co mnie jeszcze zauroczy. Chyba mnie jednak lepiej ubierać i żywić niż pozwolić wejść do działu ogrodniczego.
Mati poczekaj do lata, niech rodzice zobaczę jakie cuda kupiłeś, ile czasu im poświęcasz, mamie utnij bukiecik do wazonu, za tatę skop pół ogródka i sprawa następnych zakupów załatwiona