Jagódko moja Kochana !
Na pewno listopad się przysłużył, ale ta niekończąca się mokrość na moim terenie na pewno. We wszystkich ogrodach jeszcze jakieś róże kwitną choćby pojedyncze, a u mnie brązowieją i zasychają albo pleśnieją...nie ma na czym oka zawiesić
A biedny kociak

, chociaż nie biedny, bo tak wielu chorych ludzi życzyłoby sobie mieć tak troskliwą opiekę w chorobie, a choroby to nieodłączna część życia.
Każdy ma swojego Wicka
Bywają i w ostatnim czasie kolorki i radość przy rodzinnym kielonku, ale co jedna radość to jeden kopniaczek (wiem że nie lubisz zdrobnień, ale nie jest to kopniak) od życia i nastrój jest jaki jest

Utulam Cię
Elu widziałam Twój śnieg i powoli przyzwyczajam się do myśli, że i u mnie spadnie. Niestety mam parę roślin do okrycia, a jakoś wyjść trudno i coś robić w wilgotnej szarości. Masz rację wkrótce święta, a od lutego już będziemy myślały o wysiewaniu nasion. Ja już zamawiam nasiona i przebieram w nich
Asiu zrobiłam i jest bardzo dobra tylko czuję że za chwilę zniknie

, bo jednak koryciński bardziej podzielny. A zrobiłam trochę mozarelli, trochę nastawiłam na twaróg i malutki koryciński, ale inne proporcje i wyszedł miękki. Z serwatki po mozarelli spróbowałam zrobić trochę ricotty, ale dziwna wyszła jak serek homo

Krowy już nie wychodzą na pastwisko i mleko pewnie będzie inne.
Skoro w Ameryce zima groźna jak rok temu to może i u nas będzie taka jak rok temu
