Witam w deszczowy mokry czwartek. Wczoraj w pracy miałam chwile grozy. Popadało godzinę, a pod progiem drzwi mojego biura wychodzącego na patio (taki obudowany z 4ch stron kwadrat zieleni) stała woda. Brakowało z 10minut dalszego padania i woda wlałaby się do środka.
W łazienkach woda wybijała ze studzienek

. Na szczęście deszcz przestał padać i widmo zalania firmy odeszło...
W ogrodzie pnące róże lub te co pnące udają, czyli parkowe Wiliam Baffim i Luise Odier pokładły się i duszą lilie. Kratki już kupione leżą w sklepowym magazynie...czekam na powrót mojego autka, żebym mogła je do domu zabrać. M jak już wróci moim autkiem, to przyda się do zamocowania kratek
Dorotko, cieszę się, że spacer się spodobał. Inne takie zakątki, to już stary ogródek z ogromnym krzakiem bzu- 15metrowy szpaler, zarośla z akacji na podwórku oraz nieliczone sosny na końcu działki. Fragment ozdobny, to mały kawałek całego siedliska.
Monika pracy mam pod dostatkiem, a nawet jeszcze więcej. Obszar dawnego podwórka liściasty jest, bo to i wielki prawie 100-letni dąb sadzony przez brata mojej babci (nieżyjącej już), akacje, bez, klony i jesiony. DO tego zarośla ze zdziczałych wiśni. Obecny ogród to sosny-samosiejki i to co sama nasadziłam. Jest przy tym wszystkim chodzenia i pracy. Na emeryturze- jak dożyję- będę miała co robić, a potem...mam nadzieję, że potomkowie nie zapuszczą całości...
Agnieszko całości nie ogarniam... Nie daję rady. Taki ogród jakbym chciała mieć na czas skoszony, wypielony i obsadzony, to ogrodnik na cały etat musiałby w nim pracować. Nie mam takiej możliwości, więc w miarę czasu i powoli lub z doskoku porządkuję fragmenty. Mam nadzieję kiedyś całość urządzić...ale kiedy to będzie?
Miłko, rodków póki co , to szkoda mi tu sadzić. Nie zaglądam w te rejony zbyt często

, ale konwaliom pozwalam się panoszyć, barwinka lada moment tu wpuszczę, paprocie dosadzam, a hosty jak widać już rosną. Ogrodnictwo uczy cierpliwości, ale 2 lata ogrodowania już powoli stają się widoczne

. Zakątek nabiera cywilizowanego kształtu
Elu, widziałam Twoją księżniczkę wśród róż , słodka, kochana istotka. Niech zdrowo rośnie na godną Ciebie następczynię z ogrodowym zacięciem.
Jolu obyło się bez pomp strażackich, ale groźnie było. Brakowało z 10minut deszczu a woda wlałaby się do mojego biura. Teraz pada cały czas, ale już nie tak intensywnie i woda gdzieś wsiąka na szczęście...