Miało być tak pięknie...
Obchód był wczoraj wieczorem, przed godz. 18:00. Było trochę ciemno, miałam wrażenie, że większość pędów żyje. Dziś rano nie miałam wiele czasu, większość pędów jest koloru nijakiego - ni to zielony, ni czarny. Podejrzewam, że nic z nich nie będzie. Wielkokwiatowe i wielokwiatowe czarne, ale przy kopczyku już zielone. Ich nawet nie okrywałam. Najmniejsza strata, bo i tak nisko je się przycina. Gorzej z parkowymi. Ogólnie mogę powiedzieć, że róże Kordesa sobie nie poradziły, bo i te osłonięte i nie osłonięte będą musiała ciąć do granicy kopczyka lub nieco powyżej kopczyka Są to m.in. Alexandra - Princesse de Luxembourg, Westerland, Rosenstadt Freising, Cinderella, Elmshorn. Ale nie powinnam się temu dziwić, w końcu większość róż ma strefę 6b a u mnie jest 6a + wygwizdów. Dobrze mają się historyczne. I Crocus Rose, druga - trudno mi określić. Nie wiem jak mają się pnące porządnie owinięte słomą, która do nich przymarzła - nie mogłam zajrzeć.
Dziś rano próbowałam w biegu porobić zdjęcia, wyszły dość marnie. Wstawię tylko dwa.
Uetersener Klosterrose - słoma jej się ostatnio trochę zsunęła - widać, że większość pędów zielona
I jeszcze raz moja nadzieja - Crocus Rose, też większość pędów żywa
