Podobno znaczna większość kwiatków nie lubi zbyt dużych i głębokich donic-ale to mojemu nie przeszkadza się rozrastać. Rośnie w takiej donicy jak na foto od małego. Zawsze są jakieś wyjątki od reguły. Mojego kupilam w strasznym dla mnie okresie w życiu. I cała moja energia -jaka jeszcze byla we mnie, poszła w jego obserwację. Jak postawiłam go gdzieś tak 2,5 od źródła świała i na podłodze nie rósł. Był piękny, wypuścił nawet młode ale one szybko zgniły. Wiadomo, że kwiatki stojące na podłodze mają źle oświetlone kiełkujące pędy. W momencie gdy przestawilam go na parapet okienny, zaczął rosnąć jak szalony, wypuszczał młode i żadne z nich nie zgniło. Jest to parapet okna wschodniego, parterowego i zaciemnionego przez okoliczne krzewy i drzewa. Okno to daje światło roproszone i umiarkowane. Wydaje mi się, że to jest dla niego ważne, żeby to światło padało nie tyle na koronę ile na łodygi wydostające się zaraz z ziemi. I nie tylko na te nowe, mlode-także na te już urośnięte. Zauważyłam, że w ogóle większkość roślin dobrze się czuje przy takim świetle. No i mimo, że to jest rodzaj męski (zamiokulkas) to go nie macam-w ogóle. Po prostu sobie spokojnie stoi. Kwiatki nie lubią jak się je miętosi. Podlewam go sporadycznie, nie nawożę w ogóle (teraz zamierzam jednak skorzystać z biohumusu). Aha, nad nim jest bardzo często a na wiosnę i w lecie otwarte uchylnie okno. Zauwżyłam, że dużo powietrza sprzyja jemu.

Ale fajnie by było gdyby
ewciaks podzieliła się z nami swoimi spostrzeżeniami, bo rezultaty u niej są imponujące.