Poniedziałkowy ranek z dużym mrozem na wysokości pierwszego piętra termometr pokazał -10 st

Dziś ostatni raz jechaliśmy wczesnym rankiem do Krakowa, rehabilitacja zakończona, wizyta u ortopedy umówiona na 17 stycznia.
W drodze powrotnej do domu towarzyszyło nam pięknie świecące słoneczko

od razu wpadłam na pomysł, że może rozpocznę mycie okien. Jak pomyślałam tak zrobiłam, świąteczne porządki już częściowo wykonane.
Jeszcze jesień więc powspominajmy
Krysiu takie te ostatnie dni są, zimnica okropna, a jeszcze jak jest wiatr to temperatura odczuwalna dużo niższa. Nadal będą jesienne zdjęcia.
Pozdrawiam
Marto pięknie klony wyglądały masz rację. Pytasz czy klony okrywam. Robiłam to 8 lat, od zeszłego roku postanowiłam zostawić bez okrycia, na szczęście mrozy im nie dokuczyły. Jedynie ten o bordowych liściach mi marnieje, był bardzo duży i od trzech lat te najstarsze, najgrubsze gałęzie zasychają. Każdej wiosny je wycinam, na szczęście od korzenia odbijają młode.
Kolorowa jesień tylko na zdjęciach została, zimnica nas nie opuszcza. W zeszłym tygodniu śniegu trochę nasypało, trzeba było szuflować.
Na ostatnim zdjęciu jest trzmielina pospolita.
Dziękuję za życzenia, mam nadzieję że się spełnią. Pogoda ducha jest mi potrzebna dla mnie świąteczny czas jest smutny.
Krysiu nie martw się powoli wszystko nadrobisz, na pewno są ważniejsze sprawy niż forum i im musimy więcej czasu poświęcić.
Też lubię stare drzewa, lubię lasy liściaste one tak pięknie mienią się kolorami, jest co podziwiać. I ja lubię jesień. Jesienne zdjęcia jeszcze będą.
Pozdrawiam, życzę zdrowia
Ewo też mam za oknem śnieżne widoki, cienka warstwa leży.
Dziękuję za miłe słowa
Lucynko chciałabym aby ten śnieg utrzymał się do świąt, byłoby bardzo nastrojowo. Nam od wczoraj fajnie słoneczko świeciło, pomimo mroziku przyjemne dwa dni. Również rozpoczęłam ostre przygotowania do świąt, dziś okna wypucowałam, jeszcze zostały mi na jutro malutkie w piwnicy.
Nie szaleję z przygotowaniami kulinarnymi, zawsze robiłam hurtowe ilości pierogów, uszek, tego roku skromnie. Żeby była jeszcze pełnia szczęścia w sobotę nawalił mi piekarnik, wydaje ostatnie tchnienie. Już M go rozmontował, zamówiliśmy nowy jutro przywiozą. Pan w sklepie dziwił się, że ten stary działał, aż 13 lat. Bo przecież gwarancje dają tylko na dwa lata. Pewnych spraw nie zrozumiem, dlaczego tak szybko mają się niszczyć.
Lucynko dla Ciebie moje kotki
Jutro postaram się odwiedzić Wasze wątki, dziś już mi się oczy ze zmęczenia zamykają
