kasia100780, dziękuję, że wpadłaś i także za miły komentarz.

Z kącika kawowego, prawdę mówiąc, korzystam bardzo rzadko.Jak tylko usiądę, to po kilku minutach wstaję z filiżanką i zaczynam chodzić między rabatami. Jakoś nie potrafię siedzieć bezczynnie i tylko patrzeć. Ale może to błąd, bo chwile całkowitego relaksu też są pożadane.
Foxowa, wiesz, że ja to nawet wolę odmiany hortensji, które nie mają nabitych kwiatostanów, tylko właśnie takie ażurowe, wiechowate. Są delikatne i unoszą się w powietrzu jak białe motylki. Albo jak niebieskie
Liliowce sfotografowałam poprzez koronę lilaka Meyera, tak sobie pstryknełam, żeby ujęcie było trochę ciekawsze. Teraz zresztą już po liliowcach, tylko niedobitki jeszcze kwitną. Pozostało mi pościnanie badylków i czekanie na przyszły sezon.
jarha, hortensje piłkowane były w tym roku pięknie ukwiecone. Widocznie lubią zimną wiosnę. Początkowo wyglądały biednie, dopiero później wykształciły tyle kwiatuszków. Natomiast moje hortensje bukietowe są w tym roku mniejsze niż zwykle.
plocczanka, hortensje piłkowane zachwyciły mnie kiedyś w ogrodzie w Wojsławicach. Napatrzyłam się tam na rozmaite odmiany, porobiłam zdjęcia i marzyłam sobie, żeby mieć je u siebie. Zasadziłam w ogródku dwie odmiany i przez kilka lat były tylko takie sobie, ale wreszcie w tym sezonie doczekałam się pieknych kwitnień. No niestety, nie są tak łatwe w uprawie jak bukietowe czy Anabelle.
christinkrysia, dzięki za odwiedziny Krysiu! Ogródek przydomowy mam już właściwie urządzony i z tego powodu stał się już dla mnie trochę... nudny. Wyżywam się za to na działce. Dopóki siły pozwolą, będę coś tam tworzyć. Dzięki temu mam nadzieję, że przedwcześnie nie zardzewieję od bezczynności. Cieszę się każdym pogodnym dniem i każym ciepłym deszczem.
cymciu, ja od lat nie wykopuję żadnych cebulowych. Kiedyś to robiłam, ale nie zauważyłam, żeby dzięki temu lepiej kwitly. A za to przy wykopywaniu nieraz mi się zdarzało uszkodzić cebule.
Co do liliowców, to niestety trzeba kilku dobrych lat, żeby rozrosły się w kępę. Dopiero wtedy jest efekt kwitnienia. no ale niektóre odmiany jakoś dziwnie nie chcą przyrastać.
korzo, ja też mam sporo bezimiennych liliowców. Albo zgubiły się znaczniki, albo kupowałam nieodmianowe siewki, które w niczym nie ustępują odmianom, a czasem nawet są dużo ładniejsze.
Ja Dorotko od pewnego czasu niczego w ogrodzie nie okrywam na zimę, a więc hortensji piłkowanych też nie. Przestałam się przejmować. Zdarzało się nieraz, że wymarzały akurat te rośliny, które były zabezpieczone, a udawało się przetrwać nieprzykrytym