Witam serdecznie
Ależ mieliśmy noc

Taki huk wiatru i nawałnicę to ostatni raz pamiętam było ze 3 lata temu, latem podczas gwałtownej burzy.
Spałam tylko 4 godziny, dzieciaki się bały, a ja choć musiałam udawać przed nimi twardzielkę, to miałam pełne pory strachu

To jest jeden z plusów mieszkania w bloku - nie ma takiego strachu o dobytek, który można stracić w 5 minut wraz z odfruwającym dachem... Na szczęście wielkich szkód nie było, foliak (częściowo złożony, z folią tylko na przodzie i tyle i nie zakotwiony niczym do ziemi) mi znowu przestawiło i połamało, ale nic to, w porównaniu ze stratami innych.
Jechałam dzisiaj do Pszczyny i po drodze mijałam powalone drzewa, wyrwany przystanek i pozrywane i poprzewracane reklamy.
Matka natura potrafi mieć groźne i nieoczekiwane oblicze, całe szczęście, że tylko takie szkody widziałam.
Na koniec spadł jeszcze po południu śnieg, który nadal leży na rabatach, ale z nawałnicami póki co koniec.
Tunel udało mi się jakoś wytargać z tujowego żywopłotu, prawie wylądował u sąsiada. Ma plastikową konstrukcję, więc na szczęście i nieszczęście jest w miarę lekki. Trochę pokombinowałam, poskładałam i pokleiłam pancerną taśmą (dobrą na wszystko) i stoi znowu na wszystkich nogach. Bramę też udało mi się naprawić, taki ze mnie McGyver, mój mąż może być ze mnie dumny, bo to zazwyczaj jest jego domena
Miałam dzisiaj siać pomidory, ale ledwo na oczy patrzę, dzisiaj chyba szybko wczołgam się pod kołderkę
Aniu, na największe sprzątanie po zimie wykorzystałam ładną pogodę i urlop męża, szkoda byłoby nie skorzystać

Ja lubię porządeczek na rabatach, a ponieważ widzę je codziennie przez okno, to nie mogłam zwlekać. Mam nadzieję, że i ja w końcu doczekam się werben, bardzo bym chciała. Też zauważyłam, że rośliny jakoś długo kiełkują. A może to po prostu moja niecierpliwość
Bratki widziałam dziś w Brico, ale jeszcze się wstrzymuję, wejście do domu nadal zdobią wrzosy

Już miałam brać prymulki, ale nie było nic ciekawego. Kupiłam za to jeszcze torebeczkę cynii. Gdzie ja to wszystko posadzę? Totalnie popłynęłam z jednorocznymi w tym roku, ale tak zachwyciły mnie lwie paszcze, kwitnące od czerwca, do późnej jesieni, że zapragnęłam więcej takich roślinek.
Kciuki za Twoją rudbekię
Wiolu, lubię mieczyki i ich mnogość odmian, ale są rzeczywiście dość kłopotliwe w uprawie. Wykopywanie to w sumie nie jest duży problem, podważasz łopatą i wyciągasz za liście całą kępkę na raz, obcinasz liście i zostawiasz do wysuszenia. Potem trzeba jeszcze popakować w torebki i w chłodne miejsce. Ja nie mam odpowiedniego, więc muszę im oddać całą szufladę w lodówce

Wiosną obrać, zostawić do podkiełkowania, zaprawić na grzyba i kolejna kąpiel na robale (muszę przypomnieć sobie kolejność) i nareszcie tam tadam - sadzenie

A latem rosną do nieba, przewracają się na wszystkie strony po deszczu i trzeba podwiązywać

Te, które mam, mają u mnie dożywocie, ale więcej już chyba nie będę kupować. Podobnie ma się u mnie rzecz póki co z daliami. Może kiedyś znów się skuszę na większą ilość, ale póki co zostawię sobie tylko kilka odmian i też zostaną u mnie na dożywocie...
Danusiu - za dużo mam tam na tej rabacie namieszane i za mało tam mi kwiatów było. Nie pasuje mi tam hortensja, lawenda jest już ogromna i słabo kwitnie, a przegorzan i kłosowiec przerosły moje oczekiwania i powinny rosnąć bardziej w środku. Jedynie liliowce i irysy zostaną na swoich miejscach. Przeprowadzę też mały eksperyment, jak będzie to wszystko wyglądać z min. 3 egzemplarzami danej rośliny. No i chcę dosadzić tam dużo jednorocznych. Róże rosnące przy płocie będę przesadzać, ponieważ mam do nich kiepski dostęp i za każdym razem kończyłam podrapana i z dziurami w odzieży.
Moniko, wszystkie wymienione przez Ciebie są godne polecenia, a że liliowce i irysy kochasz to ja wiem, bo nie od wczoraj do Ciebie zaglądam i wzdycham do pięknych zdjęć

Jeśli kiedyś kupisz różę Dieter Müller to nie sugeruj się szkółkowymi wymiarami, bo to jest prawdziwy potwór

U mnie dorasta jesienią do linii żywopłotu, na pewno powyżej 2m.
Iryski SDB mam w ilości 13 sztuk, pokazywałam je wiosną. Lubię je i cieszę się, że u mnie rosną, ale najbardziej wyczekuję tych wysokich

Linie nawadniające mam od zeszłego roku, póki co dobrze się sprawowały, ale suszy jako takiej nie mieliśmy. Sprawdzają się przede wszystkim dlatego, bo na ciężkich ziemiach jest kłopot z podlewaniem, ziemia gdy jest sucha, zbyt wolno wchłania wodę i wszystko rozlewa się na boki, zamiast pod roślinę, co jest trochę uciążliwe w miejscach, gdzie jest lekko "z górki". Szkoda, że wcześniej o nawadnianiu nie pomyślałam, bo część rabat jest pod ścianami domu odgrodzona od linii ścieżkami, które idą dookoła domu właśnie.
Dorotko, kiedyś u Iwonki (od działeczki z chatką Baby Jagi) czytałam, że ona tnie je wcześnie, ponoć im to nie szkodzi. Ja swoje zawsze tnę równo z różami, bo tak mi pasuje. Mam ich tylko 4 (a zostaną w tym roku tylko 2) więc nie funduję im specjalnego terminu

. Jak dotychczas wypadało zawsze w fazie pąka forsycji, kiedy prognozy nie wskazywały większych przymrozków. Nigdy im nie zaszkodziłam. Podpytaj Iwonkę
Beatko, mam nadzieję, że u Ciebie dzisiejsza noc była spokojniejsza, niż u mnie
Już nie będę dublować odpowiedzi do Danusi na temat przeróbki, coś przesadzę, coś usunę, coś uzupełnię, a na pewno pojawi się tam trochę jednorocznych. Chcę uspokoić panujący tam bałagan i żeby było więcej kwiatów. To rabatka tzw. reprezentacyjna, najbliżej przy wejściu i na którą patrzę z kuchni przygotowując posiłki, musi być idealna
Lecę ogarnąć dzieci i chyba sama zabiorę się za wieczorną toaletę...
Kilka zdjęć na dobranoc
Always Afternoon
Stockholm Castle
Alpine Sunset
Clara's Choice
Memoire - startowała połamana od poziomu ziemi - winnych brak, zwalili na psa
Mój ulubiony, "puszysty" rozchodnik
