Jedyne co mi przychodzi do głowy, to mokra zgnilizna korzeni, powodowana przez
Phytophtora cinnamoni lub fuzarioza
Fusarium.
Choroba postępuje od dołu - cecha charakterystyczna.
Na niektórch pędach zamierają od dołu wszystkie liście, bez zauważalnych przyczyn zewnętrznych. Po odcięciu porażonego pędu, tkanki w przekroju są cynanomowe (fytoftyrozy).
Grzyby zatykają wiązki przewodzące, jak blaszki miażdżycowe ludzkie tętnice.
Gnicie korzeni następuje na skutek uszkodzienia ( np. po zbyt mocnym ubijaniu ziemi przy sadzeniu) i zakażeniu ran, czemu sprzyjaja nie najlepsze warunki srodowiskowe ( pH, słońce, zakażony substrat, przenawożenie, etc).
W pierwszej fazie - wycina się chorę pędy i roślinę podlewa np. Aliette lub Mildex i Previcur.
(
nie wolno kompostować wyciętych częsci roślin, choroba silnie zakaźna !!!!)
W drugiej fazie - wyrywa się, pali, wymienia ziemię i odkaża rośliny kwasolubne, rosnące obok
To najgorsza choroba obok
Phytophtora cactorum, atakująca ogrody.
Niestety pochodzi głównie ze szkółek , sprzedających zarażone egzemplarze.
http://tomszak.pl/rhododendron.php
Moje podejrzenia, w oparciu o " Rózaneczniki" Prof. Czekalski