Masz rację
Ido ta pogoda jest co najmniej dziwna. Te zimne noce powstrzymują rośliny przed kwitnieniem. Wkurza mnie to, bo są rejony znacznie cieplejsze i tam już eksplozja kolorów.
Agnieszko - tam w zasadzie są 2 kępki zawilców ( różnych). W realu nawet 4 odmiany tam rosną, ale mam problem by złapać je na jednym zdjęciu z takiej odległości by było widać subtelną różnicę kolorów

. A z gołębiami to całą zimę się "użerałam". Przylatywały i opróżniały karmik za oknem.
Cieszę się
Elu, że Ci się podobają. Mam kilka odmian z takimi kolorowymi listkami. Ja również czekam na ten spektakl.
Witaj
Wiesiu! Te tulipany to nabytek z 2008r. Według moich mizernych notatek to mogą być tulipany Kaufmana "
Heart's Delight", ale nie jestem pewna. Wiem, że było kilka pomyłek w zamówieniu.
Jolu ja również namawiam Cię na magnolię. Teraz są odmiany do małych ogrodów nie przekraczające 2-3 m wys. W moim rodzinnym mieście jest ogromne drzewo magnolii, ale ono ma chyba z 80 lat. Radzę jednak kupić egzemplarz już z pąkami.
Witaj
Asiu! Na gwiaździstą i ja mam ochotę. Ale to dopiero pewnie w przyszłym roku.
Cieszę się
Jacku, że też należysz do amatorów botanicznych tulipanów - są niesamowite. Muszę Ci się pochwalić, że przetacznik armeński już mi zakwitł pojedynczymi kwiatkami. Pąków ma całe mnóstwo i wkrótce zrobi się niebiesko. Żeby tylko noce były cieplejsze... Trzy odmiany zawilców to zeszłoroczny nabytek. Ładnie się rozrastają. Chyba służy im to miejsce pod pigwowcem.
Dziękuję
Moniś za troskę. Czuje się już na tyle dobrze, że wybiera się na konie jutro

Mam nadzieję, że trafiłaś na prymulki. Ja mam dwie, ale kolorów jeszcze nie znam. Nie jestem pewna co to za odmiana tulipanów - chyba "Heart's Delight"
Halinko - jesteś zbyt łaskawa. Dzięki miłe słowa. Musze się przyznać, że mam dziwną słabość do małych, niepozornych kwiatków. Uwielbiam wszystkie kwitnące "maluchy".
A to jeden z nich - tulipan botaniczny "
Eastern Star" - jest naprawdę malutki i zakwitł na środku skalniaka:
A to chyba tulipan Greiga "
Corsage":

- psiząb wylazł i ma nawet pąka
Wczoraj rano narzekałam, że wróbelki zrezygnowały z zamieszkania u mnie na dębie. A zobaczcie jaki widok zobaczyłam jak poszłam na działkę:

Nie macie pojęcia jak się ucieszyłam. Potem byłam nawet świadkiem prawdziwej ptasiej wojny o terytorium. Ptaki zrobiły taki jazgot i tumult, że na końcu działki było słychać. Podeszłam bliżej i widzę jak 2 pary wróbelków się "kłócą" i "ganiają". Potem przyleciały jeszcze 2 małe i w 6 robiły okropny harmider. Niestety fotek brak, bo stałam pod słońce i nawet nie mogłam rozpoznać dokładnie co to za "krzykacze" były. Chyba trzeba będzie pomyśleć o kolejnych budkach.
W parku spotkałam takiego "eleganta":

- może uda się jego zaprosić...