
Wikusiu oczary są krzaczaste, ale udało mi się wyprowadzić mój na drzewko.

Na zdjęciu jeszcze widać palik, do którego przywiązywałam najsilniejszy pęd wycinając pozostałe.
Tak, mam nadzieję, że to już rzeczywiście....z górki.

Geniu do każdego przyjdzie wiosna.



Mam dwa oczary, jeden żółty, i drugi.... też żółty, a miał być czerwony.

Na dokładkę, temu drugiemu coś się pomyliło i kwitnie późną jesienią.
Halinko przyznam się, że ten oczar podtrzymuje mnie na duchu.

Sypie śnieg, w nocy mróz, a on uparcie kwitnie, dowodząc, że już pora na wiosnę.
Małgosiu co tam 60 km. U mnie przed domem przebiśniegi także skulone z zimna, a za domem, osłonięte liśćmi żurawek, kwitną.


