Marysiu,
zajrzałam pełna nadziei na portrety Twoich ogrodowych skarbów i ... poraziły mnie smutne wiadomości
Zastałam przepiękny portrecik, cudownej czarnej koteczki, szkoda, że okraszony taką smutną nowiną...
Trzymam mocno kciuki za Fidela, oby kolejne wieści były pogodniejsze i pełne otuchy.
Mój biały w czarne łatki, Lucek, też odszedł jesienią. Teraz mam serce pełne trwogi, bo jeden z braci N będzie miał za niecałe dwa tygodnie poważną operację usunięcia wszystkich zębów. Niestety nie potrafiliśmy sobie poradzić z bardzo poważnym, długotrwałym, stanem zapalnym jego dziąseł i podobno taki radykalny zabieg jest jedyną szansą na dalsze życie bez bólu. Oby rzeczywiście tak było !
Odchodząc, kolejni najbliżsi przyjaciele, nasi "bracia mniejsi", zabierają cząstkę naszego serca.
Tak, to bardzo prawdziwe słowa. Z każdym nowym zwierzaczkiem zyskujemy ogrom radości i miłości, ale też z każdym odejściem, pogrążamy się w otchłani rozpaczy i tęsknoty.
Marysiu, przytulam mocno, dzieląc Twój żal i pustkę po stracie Mikoliny
