hahhaha....sorki, wczorajsze zaćmienie widać nie tylko na niebie było

LM miało być, od Leroy Merlin
to chyba zmęczenie materiału, wczoraj i dziś podziałałam trochę na ogródku. O ile wczoraj jakoś bardzo nie odczuwałam zmęczenia, o tyle dziś ledwo się ruszam. Trochę "gimnastyki" i zaraz krzyż się odzywa
serducho mi się jednak cieszy, bo sporo udało nam się dziś zrobić, M uporał się z klanem paproci... jak sobie pomyślę, że sama chciałam się z tym zmierzyć, to wierzyć mi się nie chce, że aż takie głupie pomysły miewam...

M umordował się z nimi strasznie. Masakra, że z 3 - słownie: trzech sztuk rozrosła się tak ogromna ekipa, wrośnięta w ziemię bardzo głęboko.
Badziewie upchnęliśmy w 4 wielkie wory, za to mam fajną rabatę na hortensję

Okazało się, że nie przemyślałam tematu do końca: wiedziałam, że chcę je wykopać, fakt - nie sądziłam, że będzie tego tak dużo. No i konsternacja, bo: na kompost absolutnie nie można tego wyrzucić, a spalić się nie da.... Musimy to chyba wywieźć do śmietnika, innej opcji nie widzę..
pogoda wczoraj i dziś była przepiękna. Choć porozciągane mięśnie i kości bolą, to jednak satysfakcja jest ogromna
