Postanowiłam w końcu odpisać w swoim wątkU

U mnie takie nudy dzieją się w ogródku, że aż szkoda pisać. Jeden żółty krokusik kwitnie, drugi ma pączka, miodunka ma pączki, kwitną fioletowe, żółte i czerwono-żółte prymulki-ot i wszystko. Wyskakują wiosenne, ale dopiero mają po kilka centymetrów. Wolę bywać w Waszych-już wiosennych ogrodach

W swoim tylko kopię. Wczoraj kopałam i dzisiaj kopałam-i skończyłam jedną długą rabatę wzdłuż ogrodzenia. Czyli mam już najgorsze za sobą

Pogoda nastraja bardzo optymistycznie, więc planuję jutro pomalować chociaż trochę ogrodzenie. Do tej pory udało mi się pokryć farbą furtkę i jedno skrzydło bramy. Pozostało drugie skrzydło i słupki. To fajna robota, ale dużo lepsza byłaby gdybym miała komu podrzucić Kubę-niestety z nim malować się nie da bo zaraz chce pomagać. W zeszłym roku pozwoliłam mu 'pomagać' sobie malować baraczek. Skończyło się na tym, że musiałam go wyciągać z 10-litrowego wiadra z bejcą. Farba do bramy ma mniejszą pojemność, ale gorzej schodzi, a znając jego dziecięcą pomysłowość to najprawdopodobniej skończyłoby się puszką czarnej farby na jego bielutkich włosach
A swoją drogą-czy są róże z czerwonymi/bordowymi pędami ? Bo moja jedyna róża takie ma, ale nie wygladają na przemarźnięte bo wyrastają z nich młodziutkie pączki. Nie mogę sobie przypomnieć jakie były w sezonie. To pnąca róża-albo that jazz, albo tatoo,albo coś podobnego. Kupowana jako 'róża pnąca'
Jolu-nie ma to jak pomysłowość

Z tymi nawierconymi dziurkami to skojarzyła mi się pewna historia związana z wieszaniem moich szafek kuchennych przez firmę, która mi owe meble robiła. Mianowicie 'fachowcy' wieszając górną szafkę przewiercili się na wylot w kilku miejscach przez rurę kanalizacyjną. Nic nie powiedzieli i haczyk w końcu w ścianę wmontowali. Szafkę powiesili i pojechali. Przeprowadziliśmy się prawie pół roku po tej akcji, zaczęliśmy korzystać z toalety i możesz sobie wyobrazić co miałam pod szafką, a potem na blacie. Straszne

Mój eM (mogę sobie na niego narzekać, ale na szczęście obie ręce ma na właściwym miejscu i łeb na karkU) musiał rozkuwać całą ścianę, klajstrować rurę, tynkować i na szczęście historia dobrze się skończyła. Powtarzam sobie, że szczęście w nieszczęściu że 'fachowcy' tej szafki nie powiesili na haczyku zamontowanym na rurze, bo jakby spadła komuś na głowę...ech
A mieczyki leżą sobie w tej lodówce w pojemniku na warzywa. Zerkam na nie czy wszystko jest ok-i na szczęście nic złego się nie dzieje
Martuś-dziękuję Ci bardzo za te informacje. Też miałam plan wymoczyć je w środku grzybobójczym, ale zrobię tak jak piszesz-z dodatkiem środka na owady. W zeszłym roku miałam przepiękne łososiowe mieczyki. Niczym ich nie potraktowałam, stały całe te majowo-czerwcowe deszcze w wodzie i nic im nie było. Uwielbiam je
Aniu-Kiedyś to chyba producenci robili urządzenia z myślą o dobru użytkownika. Teraz to bardziej o swoim-żeby się popsuły po gwarancji. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie że średnia żywotność moich urządzeń AGD to pięć lat. Potem do gry wchodzi mój eM, który łata, klei, naprawia. Ostatnio tak mi pralkę naprawił, że łożysko podczas prania wypadło (ale to nie jego wina-plastikowa część nie wytrzymała)

A Mińsk-no cóż-mocarstwo robiło mocarne urządzenia
