Witam
Jakiś wredny Francuz z Fis popsuł mi humor i odebrał radość z kibicowania Justynie Kowalczyk w Tour de Ski
. Że też jeszcze coś takiego mogło się wydarzyć
.
Ale odwiesił się Fotosik, mogę więc Wam pokazać reminiscencje nietypowej, nerwowej, ale miłej tegorocznej Wigilii.
Odbywała się w takich wnętrzach.
Był też malutki Rudolf, już pięioletni

.
Urocze Różowe Gitary

z przebogatym świątecznym repertuarem. Nic dziwnego, że po koncercie burzliwie oklaskiwanym padły jak kawki

.
Tyle wspominków, Święta za nami...
Marysiu, najwyraźniej niejeden Kulfon spaceruje po tym świecie

.
Za życzenia dziękuję, choć nie wierzę, że się spełnią

.
No widzisz,
Krysiu, ja w zasadzie nie miałam do tej pory aż takich problemów z kotami. No i trafiałam na dobrych weterynarzy. Dopiero teraz z
Wickiem mam wątpliwości, czy aby dobrze był leczony, choć trwało to ponad trzy miesiące. A skutek

.
Oj, jak już mi się chce ruszyć w pole

. Wypadałoby nawet teraz trochę nawianych śmieci jeszcze zgrabić, ale aurę uznałam za mało przyjazną...
Ech,
Keetee, sęk właśnie w tym, że
Wicek niczego nie nawyprawiał, to wyjątkowy koci pacjent i niczym sobie nie zasłużył na taki obrót sprawy...
Kulfona z tarapatów wyciągną, ale problemy urologiczne już mu pewnie zostaną

.
Ja też lubię, kiedy przytrafiają się jakieś przygody, bo nie jest nudno, ale nie takie.
Różowe Gitarki powyżej

.
Witaj,
Agu. Cierpienie zwierząt potrafi zabić każdą radość.
Już się wydawało, że blizna Wicka goi się, kiedy na dwóch jej końcach zaczęły się pojawiać otwory, tak jakby stan zapalny pod blizną nie został do końca zwalczony. Mówię Ci, już mi ręce opadają, bo przecież cały czas bardzo dbam o tę ranę

.
Wyszłam dziś do ogrodu, ale chęci do pracy nie było. Na szczęście przedwczesnych oznak wiosennego przebudzenia nie zauważyłam. Jedna przesadzona róża tylko się wygłupiła z nowymi listkami. Reszta śpi, jak Bóg przykazał. Cebulowych też nie widać.
Chyba trafiłaś,
Baasiku, wygląda na to żeśmy kota nie doleczyli i stan zapalny nadal trwa

.
Dzięki,
Robaczku, oby Twoje słowa były prorocze, a Nowy Rok przebiegł bez kłopotów zdrowotnych kotów. One mi dają tyle radości i dowodów przywiązania, że nie wyobrażam sobie porzucenia ich w biedzie. No ale każda bieda powinna mieć swój koniec, prawda
Dokładnie tak jest, jak mówisz,
Edulkotku, stan zapalny przebija się bokami

. Bardzo mi zawsze żal zwierząt, bo cierpią w milczeniu, choć Kulfonowi wyrywały się krzyki, wyobrażam sobie, jaki to musiał być ból.
Cześć,
Lisico, widzę, że Ciebie, w odróżnieniu ode mnie, energia roznosi

.
Ciekawe, co to za sportowe plany, skoro upragnionego śniegu nie ma...
Nie spieszyłam się z podsumowaniem sezonu ani fotkami wspomnieniowymi, bo jakoś mi nie grało przeplatanie zdjęć pierników narcyzami, róż - śledziami w occie, a choinek - pieczenią z indyka

. Ale w okolicy końca roku już do podsumowań można się przymierzyć. Wkrótce się za to zabiorę. No i naleweczkę zaproponuję...
A na razie jeszcze pali się świeczka w świątecznym stroiku... z gwiazdką od
Daffo 
.
Na razie, Kochani - Jagoda