Dzień dobry! Bardzo dziękuję wszystkim, którym chce się tu zaglądać

Tylko pozornie nic się nie dzieje, porządki właściwie już zakończyłam,teraz ruszam z przeróbkami, a tu zedrzeć darń pod nową rabatę, przesadzić liściaki z poczekalni... no wiecie... jest co robić
Miłego dnia! Zmykam do pracy.
Aga (aage) dziękuję bardzo za słowa zachwytu nad trawiastą rabatą. Choć klnę na czym świat stoi przycinając je na wiosnę, to ich kojący szelest rekompensuje ten jednorazowy trud. Dlatego też wciąż przybywa ich kęp w moim ogrodzie. Odpowiadając na Twoje pytanie,czy aby za bardzo nie szukamy pracy aby poprawiać to co dobre. Myślę, że to nie chodzi o szukanie dodatkowych zajęć. Ogród to niekończąca się opowieść! Myślę, że właśnie dlatego wciąż coś ulepszamy

Wrzosy już obcięłam,wszystkie.

Ależ proszę bardzo,kop i mnie czasem potrzebny,bo gotowa jestem zaspać
Madziu trawy faktycznie kilku,chyba 5- letnie, byłyby jeszcze większe, ale sporo już podzieliłam. Tnie się coraz trudniej, ale warto. Nie wyobrażam sobie teraz ogrodu bez trawek,maści wszelakiej. Powojniki mam już ścięte.
Grażko dokładnie tak, bez pracy niestety nie ma kołaczy. Jak to mówiła moja babcia: "chcesz mieć fajnie, musisz się natyrać jak wół". I to prawda, ale późniejsze efekty, kiedy widać, że rośliny się odwdzięczają swoją urodą warte są moim zdaniem wszelkich starań.
Moniko właśnie dlatego jestem na TYM forum. Bezinteresowność, życzliwość i zwyczajna dobroć tych wszystkich ludzi zgromadzonych tutaj jest swoistym fenomenem. Są takie dni, kiedy właśnie ludzie stąd przywracają mi "wiarę w ludzi". Przyjaciół (takich, którzy w środku nocy przylecą na ratunek) w takim realnym życiu mam kilku, i te przyjaźnie trwają 20lat z haczykiem. Zmieniali się partnerzy życiowi, a przyjaźń przetrwała,bez względu na wszystko. Zgadzam się z Tobą, że nawet w dorosłym życiu, i to na początku w wirtualnym świecie udaje się nawiązać niepospolite znajomości i przyjaźnie. Dziś już sobie nie wyobrażam życia bez tych ludzi, ludzi właśnie stąd.
A wracając do tematów roślinnych, miskanty (zebrinus, cukrowy) tnę po jednym źdźbełku sekatorem

, spartynę i morning light,rosplenice elektrycznymi nożycami, którymi ścinam też wrzosy i inne o bardziej miękkich badylkach np.tawuły.
Asiu żaden ból głowy nie jest w stanie pokrzyżować moich planów!

Owszem źle się czuję (choć dziś już zdecydowanie lepiej), robota idzie wolniej, ale idzie, cały czas do przodu.
Cóż zrobić, starość jest straszna, jak mawia mój M za każdym razem, kiedy coś mi doskwiera

... Twierdzi, że numer statystyczny choroby mam na początku PESELu

.
To ja aż się boję szukać swojego numeru, choć pewnie Twój ma rację!
Beatko 
uwielbiam je! Choć co się naklnę podczas cięcia, to moje.

Ale i tak nie jest źle, to by dopiero było gdyby trawy miały ciernie,weź i to ciachnij, no jak?
Aguniu pogoda rewelacyjna. Ostatnio wszystko robię w biegu,praca,zakupy, obiad... żeby szybciutko się wymknąć do ogrodu. Pracy mnóstwo, ale idzie do przodu. Przycięte mam już wszystko, dziś mam zamiar zrywać darń pod iglasto - liściasty żywopłot pod płotem z prawej strony. Bagatela, tylko 70 metrów, co to na mnie... Początek już jest, bo rosną tam tuje (z tyłu), z przodu brakuje jeszcze dwóch pięter. Mam nadzieję,że do soboty zdążę, żeby się zabrać za kolejne darcie darni,pod trawkę, taką prawdziwą
