Dzisiaj pojechaliśmy na wieś...nie obyło się bez przygód

bo droga dojazdowa do naszego domku - ok. 100 m - nie jest odśnieżana; były tylko koleiny, które zostawił chyba jakiś ciągnik, więc wjechaliśmy dość gładko, ale z powrotem...no cóż, trzeba było jechać tyłem, a w ten sposób dość trudno precyzyjnie trafić w koleinę i zakopaliśmy się...trzeba było złapać za łopaty
Zastanawiałam się i przymierzałam - jak by to było tak mieszkać tu na stałe...

zwłaszcza zimą...
W domku minus 3; zabrałam nasiona, po które głównie tam pojechałam, bo trzeba robić zasiewy
Ale jest pięknie.
Ewo, no właśnie jest tak, że ja nie mam właściwie dobrego miejsca na ten milin...Jak na złość żaden sąsiad też nic brzydkiego nie buduje w granicy działki

a pierwotnie był posadzony faktycznie przy starym pniu drzewa, ale...ono było już tak stare i spróchniałe, że w tym samym roku M oparł się o nie ręką i ...nie ma drzewa
Michał - ten klon przepiękny! Od razu go zobaczyłam na tej rabacie

i chyba tam będzie

Co do odczynu gleby...przyznam się ze wstydem, że nigdy nie zmierzyłam; nie wydaje mi się, żeby była jakaś wybitnie zasadowa - Rh rosną nieźle; wprawdzie też sypię pod nie kwaśny torf - ale Twoje pytanie chyba mnie zmotywuje w końcu do zbadania.
Aniu i Agness - dzięki, zachwyty nad zdjęciami przekażę autorowi, zresztą...sam pewnie je przeczyta, bo zagląda tu czasami
Ewomajowa...ja też nie umiem robić takich zdjęć...

Ale żeby było zabawnie, to aparat, którym były zrobione, wcale nie jest jakiś wypasiony - a nawet wręcz przeciwnie

wprawdzie
Canon, ale zwykła cyfrówka i to w dodatku bardzo, bardzo leciwa.
A co do mleczy - ja też je toleruję tylko na zdjęciu...kiedy zaczyna się na nie sezon, co rano wychodzę z moim ulubionym narzędziem do wyrywania chwastów i oblatuję "swój" kawałek ogrodu, żeby usunąć te, które urosły przez noc
Gosiu, na ostatnim zdjęciu są po prostu stokrotki

tylko fotografowane z bliska i - podejrzewam - z pozycji leżącej w trawie.