Oj szkoda kurki. Nacierpiała się biedna. Drapieżnik by raczej sam z siebie nie wypuścił zdobyczy z pyska.
Moje przepióreczki wczoraj skończyły tydzień. Zaczynają im rosnąć pierwsze piórka i

próbują
latać !
A ser podpuszczkowy robię tak:
6 l mleka prosto od krowy o temp. 37,5-38 C, do tego 0,5 l kwaśnego mleka o temp pokojowej (niekoniecznie, ale jeśli
dodamy to szybciej zrobi się skrzep) Do tej ilości mleka wystarczy 1/8 tabletki podpuszczki rozpuszczona w ok. 1/5 szklanki
letniej wody. Wszystko dokładnie mieszamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. godzinę aż powstanie piękny, gęsty skrzep.
Skrzep pływający w serwatce kroimy w kostkę 1cm/1cm. Ja do krojenia używam takiego drucianego koszyczka do smażenia frytek.
Teraz wszystko stawiam na kuchence na maleńki gaz od czasu do czasu delikatnie mieszając i tak do osiągnięcia temp. ok. 45 C,
aż ziarna skrzepu zaczynają się sklejać. Wtedy łyżką cedzakową wyjmuję powstały ser na sita, tak w 2-3 porcjach. Serek odcieka
a serwatka w dalszym ciągu się na małym gazie podgrzewa do temp. ok. 65-70 C. Teraz po kolei, po jednej porcji sera wkładam
do rozgrzanej serwatki na chwilę, wyjmuję i ręcznie wyciskam, ugniatam, tak żeby pozbyć się z niego wody. Odkładam, biorę następny,
odkładam.... i tak co najmniej trzy razy każdy. Parzy w ręce jak diabli, ale warto pocierpieć.

Po ostatniej gorącej kąpieli w
serwatce można uformować kształt serka ręcznie albo w jakiejś foremce. (oscypiorki można kupić na All.. albo na targowisku w Nowym
Targu, a ja używam drewnianych, zdobionych foremek do masła) Gdy uformowane serki ostygną i nieco z wierzchu obeschną, wkładam
je do solanki. Soli w wodzie ma być tyle żeby serki w niej lekko pływały. Nie mają leżeć na dnie, ani pływać na powierzchni. Niech się
kąpią w tej solance przez 24 godziny. Im dłużej, tym będą bardziej słone.
Nie jest to prawdziwy oscypek, ale skrzypi w zębach podobnie. Ach..... może w przyszłym roku uda nam się wędzarnię wybudować...