Gosiu, nie mam daru, nie mam. Wszystko robię na oko, metodami prób i błędów a potem przesadzam, przesadzam, dosadzam i odsadzam
Gosiu, moja History też nie jest duża, mały krzaczek, rośnie powolutku.
Majeczko, za ogrodem jest troszkę mojego ugoru i uliczka prowadząca do sąsiada. Nieformalna uliczka, wydzielona z tego lasu. Przedtem na tym moim ugorze rosły irysy i paprocie w oponach i nikt nie narzekał. Myślę, że i teraz nikt nie będzie miał o to pretensji. Na wszelki wypadek dosadzam powolutku, po jednej, pyciej róży co jakiś czas
Asiu, History czasem na zdjęciach mylę z FL, faktycznie są podobne. Na razie u mnie widoczna jest głównie różnica w rozwoju krzewów, w ich pokroju. Kwiaty FL często wiszą w dół a History ładnie się trzymają i są bardziej różowe.
Dla porównania krzew History
Krzew First Lady
kwiat History
I kwiat First Lady
Wandziu, na moje oko to nie Chopin.
Ale kojarzę tę różę, muszę pomyśleć
Majeczko, ta rabata w tym sezonie przejdzie kolejne przeobrażenie. I mam nadzieję, że w końcu uzyskam to, co chciałabym uzyskać.
Danusiu, bardzo się cieszę, że kupiłaś The Wedgewood Rose, będziemy miały co porównywać
Oby Tobie spisała się tak dobrze, jak mnie

.
I cieszę się, że dostałaś Queen of Sweden, pamiętam jak długo na nią polowałaś.
Jarko, tak sobie myślę, że mój ogród jest właśnie przykładem powolnego tworzenia spójnej całości. No, pomijając róże, bo im swego czasu tak się nie mogłam oprzeć, że w ciągu jednego sezonu nagle ich przybyła spora liczba. Teraz kupuję je z rozwagą i w małych ilościach. Zresztą, miejsca już nie mam, nie mogę obsadzić całego ogrodu różami, muszą do nich dołączyć inne rośliny, w tym i drzewa.
Ewuniu, Bernadetko
Joasiu, jak na razie od 2 lat za ogrodzeniem mam Citron-Fraise i Omi Oswald. Rosną przy wjeździe do uliczki, prawie że przy samej drodze. Na razie rosną. Liczę na to, że i te róże, które posadzę za domem będą rosły. W końcu to róże kwitnące tylko raz, więc jak przekwitną to może nikt nie będzie o nich pamiętał..
Druga sprawa jest taka, że w okolicy mam raczej starszych i dobrych sercem sąsiadów. A w ich ogrodach nie ma róż lecz prawie same, różne iglaki.
Papi, e tam
Lista do R. już przygotowana, ale obiecałam sobie, że jak nie pójdę do pracy to nie zamawiam. I teraz się martwię, co to będzie
Dopisałam Cadfaela, dzięki za info

.
Martuś, moja ziemia, jak już wiele razy pisałam, to praktycznie sam piach i kamienie (stąd mam tyle głazów w ogrodzie..). Powoduje to gorszy wzrost roślin, róż szczególnie. Jak przychodzi fala upałów, to jest tragedia, żadne podlewanie dużo nie pomoże.
Wszystko od razu leci w ten piach, nic nie zostaje w płytszych warstwach ziemi. Dlatego też mam wiecznie spaloną, brzydką trawę. O dywanie z trawy mogę tylko pomarzyć.
Na tym zdjęciu, z początków powstawania ogrodu dobrze widać, jaką mam glebę. Kopaliśmy wówczas fundament pod balkon.
O tą pomarańczkę Ci chodzi?

To Bernstein-Rose

Taki kolor przybiera podczas jesiennego kwitnienia, pierwsze jest raczej w odcieniu bursztynowym.
Monia, myślę, że Ascot by Ci pasowała do reszty jak najbardziej
Marto, teraz, jak tak myślę, to faktycznie w ten ogród włożyłam dużo pracy. To był totalny, spalony słońcem ugór. A kiedyś, dawno temu, zanim wycięli drzewa i krzewy i róże... Mimo wszystko kiedyś było pięknie. Chciałabym, żeby i teraz tak było.
Aluś, Tosiu, Adrianno dziękuję
