Dawno do Ciebie Arturze nie zaglądałam,ale kojarzę, że u Ciebie zmiana z byle czego na konkrety nastąpiła dość sprawnie.
u siebie chyba nie widzę takiej możliwości - przynajmniej póki co. to dopiero początek, (chociaż kaktusy jakieś tam zawsze były na parapetach - oczywiście nie kwitnące, nie zimowane, ale w żyznej glebie hodowane

)a że mój

nie może patrzeć na moje rośliny, to ukierunkowanie się na konkretny rodzaj (czy ich ograniczoną liczbę) pewnie nie nastąpi zbyt szybko. takich marketowców, nawet jak padną to jednak trochę mniej żal niż wyhodowanych z nasionka opisanych roślin.
u Agnieszki (nyskadu) przeczytałam,że forum ucicha,a ja swojego wątku odnaleźć nie mogłam, bo inne zepchnęły go na sam dół

(te bardziej kolorowe kwitnące oczywiście)
słoneczko wyszło i jeszcze coś kolorowego się pokazało
