No i nie popracowałam
Obiad, zakupy... i jakoś się osiemnasta zrobiła...
No, ale przy okazji bytności w LM po ziemię, nabyliśmy farby do sypialni, więc pewien etap już za mną
Nie obyło się oczywiście bez zakupu roślinnego... uratowałam przed całkowitym zasuszeniem santolinkę... moja ubiegłoroczna od Krysi nie zdołała się porządnie ukorzenić przed zimą, niestety

i nie przeżyła do wiosny... a podczas spotkania nie chciałam już sępić
Zresztą... za 4,25 można zaryzykować
W LM, oprócz tego, że ceny jaieś kosmiczne, mnóstwo chryzantem i wrzosów... no i wrzośców też...
Czy ktoś już trafił na farbowane wrzosy? Koszmar
Oprócz posadzenia nabytku zdążyłam jeszcze oskubać róże z plamistych listków, powalczyć z upinaniem New Dawn, która szaleje i nie mieści się na swojej drabince...
Ciachnęłam to i owo... sekator zaczyna mi przyrastać do ręki... i koniec na dziś...
Agnieszka... myślę, że warto zajrzeć... Ty jeszcze masz gdzie sadzić
Aczkolwiek mam wrażenie, że wiosenne są ciekawsze...
Miłka... poczytam o zarazie, ale to raczej wyglądało na coś w rodzaju czarnej plamistości
Aniu... już Ty dobrze wiesz co
Nie omieszkam
Dalu... nie wiem, jak zachowuje się nasturcja pnąca
U mnie mogę odnieść się do tunbergii - rosną podobnie...
Kobea rzeczywiście ma masę liści
Geniu... u mnie pąki pojawiły się niedawno, teraz jest ich już sporo i przybywają następne...
Z kobeą ogólnie zrobiło się zabawnie, bo posadziłam ją na ścianie wcześniej porastanej przez wisterię...
Ta ostatnia nie przeżyła ostatniej zimy w dobrej kondycji, została plątanina suchych badyli, po której puściłam właśnie kobeę...
No i... wisteria ożyła w środku lata... i pędzi jak szalona...
Całe szczęście, że kobea jest jednoroczna
Jakoś ją powyplątuję...
Sadzonki posadzone przy łuku chyba nie zamierzają kwitnąć... tam konkurencja rdestu jest zdecydowanie silniejsza...
A pierwszy kwiat już nabiera fioletowej barwy
