Nelu, chyab nie wiem o co chodzi z tym pióropuszem? To nazwa odmianowa? No to niestety nie znam
Tak jak pisałam, biała to błotna (śmierdzi), różowa to...czerwona. Bulwkową też mam, ale jakos kiepskawo rośnie.
Ignis, Mała Mi - no takie buszowate ogrody baaardzo mi sie podobają
Busz ma wady i zalety: mniej plewienia, za to ciągle trzeba coś rozsadzać, bo się rozrosło albo zmarniało i kombinować, żeby nawzej jakos te rośliny koegzystowały, a nie zwalczały się
I ciągle tam cos podwiązuję, może przez zagęszczenie tak się wyciagają i wykładają, w kazdym badź razie nie zawsze to fajnie wyglada.
Frido, z dziurami też walczyłam

Dobry sposób to np. jednoroczne onętki - rośnie jak na drożdżach, albo cokolwiek innego sezonowego.
Od lat w sumie nie mam juz tego problemu, bo teraz mam odwrotny: za gęsto
Jeśli mogę coś radzić, to nie kieruj się niecierpliwoscią, że trzeba długo czekać na efekt, więc lepiej sadzić na poczatku gęsto.
To błąd!
Ja go zrobiłam, no i teraz w nagrodę muszę rozsadzać.
Druga ważna moim zdaniem rzecz, to nie sadzenie roślin pojedynczo.
Kiedyś chciałam mieć wszystko, co tylko istnieje. W efekcie powstał chaotyczny zbiór roślin, który przyprawiał o ból zębów.
Teraz sadzę w kępach po kilka, jak cos zdobedę nowego, to od razu rozmnażam, żeby było więcej
Kilka roślin naprawdę daje lepszy efekt, niż pojedyncze.
No i ważne są jeszcze... liście
Bynajmniej nie robię sobie jaj. U mnie jest za dużo trawiastych, to wyglada monotonnie.
Liście powinny kontrastować, tzn. drobne obok wielkich, trawiaste obok okrągłych.
Jeszcze jest kwestia kolorów, wysokości, terminu kwitnienia itp.
Teraz chyba jest jasne, dlaczego cały sezon albo przesadzam, albo planuję, co i gdzie przesadzić
Czasami mam wrażenie, że nigdy tego nie ogarnę i nie zrobię, jak należy....
PS Ziemią mam kiepskawą, dużo piachu. Od lat daję tam kompost i trochę pomaga, ale niektóre miejsca w tym roku zostaną znów zmodernizowane i zasilone obornikiem.
