Ja zaryzykowałam, wykopałam jedną ze stokrotek i posadziłam w donicy. Rany jaki to krzaczor!
Miałam tylko jedną dużą doniczkę, więc wykopałam tą białą. Przycięłam bardzo mocno pędy. Teraz jest w altanie - na zimę znalazłam jej piwnicę z oknem u znajomych ;-)
Próbuję sadzonkować pobrane pędy, ale chyba nic z tego nie będzie, bo były pobrane już po przymrozkach, ale zobaczymy - może coś się uratuje... Na razie zwilżam delikatnie. Poza tym stoją na parapecie w pokoju - a mamy niestety tu za ciepło... Zastanawiam się nad wyniesieniem ich do atlanki, ale tam chyba znowu za niska temperatura...
A jak już nic się nie uratuje, to i tak zawsze na wiosne pozostają mi nasionka od
Fibi, za które jeszcze raz dziękuję.
Spróbuję też z moich - zobaczymy czy coś wyrośnie.
Szkoda mi tylko tych wielgaśnych krzaczorów - tak pięknie kwitną - a z nasionek wiadomo - trzeba długo czekać zanim roślinka osiagnie takie rozmiary.
To za stokrotki ....
