Witajcie!
Wyobraźcie sobie, że u mnie tak zlało, że pod drzewami i krzewami sucho jak przed deszczem. Siąpiło kilka godzin, a dzisiaj wiatr i chmury, i zimno. Na działce
naubierałam się jak zimą, a i tak nie mogę powiedzieć, że nie zmarzłam, ponieważ ręce grabiały z tego majowego
ciepełka. M też narzekał na zimno, a Misia chowała się w domku pod ciepły koc i głównie spała.
W związku z tym wcześniej wróciliśmy do ciepłego mieszkanka. Nawet nowych fotek nie
napstrykałam, ale mam wczorajsze, to coś nie coś Wam pokażę.
Na szczęście nie było i już nie będzie przymrozków, co mnie ogromnie cieszy, bo wiele roślin ma już nabrzmiałe pąki kwiatowe.
W związku z tym, że nie umiem pracować opatulona na maxa, niewiele zrobiłam, ale za to oddałam się pogaduchom z innymi zmarzniętymi i w ich towarzystwie oraz dzięki gorącej kawusi miło spędziłam czas.
Marysiu - już nie będę nic mówiła na temat deszczu, którego u mnie tak naprawdę nie było, bo nie chcę się wyrażać.
Kochana, u mnie byliny teraz przeważają nad jednorocznymi, a nie tak dawno jeszcze było ich niewiele, więc można powiedzieć, że powoli przechodzę.

Kiedyś przejdę jeszcze bardziej, wszystko powolutku.

A pielęgnacja takiej ilości pomidorów w mieszkaniu blokowym dała mi się tak we znaki, że nigdy więcej!

Może jakaś jedna-dwie specjalne odmiany.....
U Dorotki też widziałam ten
bazarek i mogę jej tylko współczuć,

będą krzyże bolały.
Nasiona zawsze możesz wysiać, co by Ci nie zawalały, a czy jeszcze coś z nich zdąży urosnąć...A, to już inna para kaloszy.
Dziękuję i wzajemnie wymarzonego tygodnia życzę.
Basiu8585 - laki nie tylko są ładne, ale też pięknie pachną. Jedynym mankamentem u mnie jest ich nadmierny wzrost. Pamiętam te kwiaty z maminego ogródka, gdzie były dość niskie, osiągając około 50cm wysokości. Moje mają 130cm wzrostu i musiałam je podwiązać, bo leżały na ziemi.
Skoro przesadziłaś rododendrona, to może nie zakwitnąć w tym roku, a jedynie się rozrosnąć i zbudować pąki na następny rok.

Daj mu dobrze zjeść, a odwdzięczy Ci się z pewnością jeśli nie w tym, to w przyszłym roku.
Deszcz u mnie to nadinterpretacja zjawiska.

Okazał się kapaniną zaledwie i na niewiele się zdał.
Odważna jesteś jak moja sąsiadka, która nie czeka dni po zimnej Zośce, tylko wysadziła na rabaty wszystkie ciepłoluby. Ja jeszcze czekam, Zośce nie ufam.
Deszczyku podlewającego rośliny systematycznie zazdroszczę, ale tak pozytywnie.
Kolejna porcyjka fotek z wczorajszej działki.
Pierwsze orliki wysokie.
Orlik miniaturka od Majeczki.
