...a że większość z nas tu na FO ma już czasy studenckie za sobą to wolimy domki z ogródkami i własnymi miejscami do parkowania Fajnie jest patrzeć na ogień przed ciepłym kominkiem, widząc za oknem grubą warstwę śniegu. Gorzej z wyjazdem "do ludzi" gdy trzeba pokonać kawałek drogi w zaspie śnieżnej, z samochodem o napędzie na tylne koła... (mam już opanowane)
Ale powiem wam ze czasem mi tego mieszkania w centrum brakuje. Zjezdzasz winda na parking i wsiadasz do samochodu, nawet w kapciach, bez zadnego odsniezania. No i mozna sobie siedziec w night-clubie po drugiej stronie ulicy chocby do rana, bez obawy ze sie za duzo wypilo, bo przeciez wracasz na piechote i nawet taksowki nie trzeba szukac.
Ja juz etap pubow mam za soba, teraz wole z kolejnymi drinkami biegac boso po ogrodzie i sprawdzac samopoczucie moich roslinek A jak mam juz 'pod korek' to zostaje mi pokonac droge po schodkach, do lazienki i sypialni
To teraz moje ulubione zimowe zajęcie - dużo śniegu i tęgi mróz - szybka runda wokół domu boso, potem prysznic. Nawet jeśli woda ma tylko 15'C to wydaje się gorąca.
Ja obecnie mieszkam w bloku (59 m2) . Blok jest ogrodzony we wspólnocie. W tym roku planujemy podjąć budowę domu. Marzeniem naszym jest mieć swój dom. Aktualnie opłaty czynszowe za mieszkanie dochodzą do 800 zł + rozliczenie CO z dopłatą za sezon 400 zł. Uważamy że podobne opłaty będą za utrzymanie własnego domu.
Mamy działkę 1200 m na której powstanie dom 8mX17m (garaż w bryle budynku).
Z pewnością zakres obowiazków w mieszkaniu w bloku jest nieco mniejszy niż wokół własnego domu. Ale ja i mój mąż uwielbiamy prace wokół działki i nie starszne nam będą prace wokół domu.
W tej chwili wiem, że dorosłam do tego by podjąć się wyzwania budowy własnego domu i mieszkanie w bloku nie da mi tyle radości co własny domek.
Moja Milowa
Pozdrawiam Gosia Małżeństwo jest to związek, w którym jedna osoba ma zawsze rację, a druga to mąż ;)
Wybieram dom!!!
Mam mieszkanie M-5, zostałam w nim z jednym dorosłym synem. Mam też dom na wsi na działce ok. 2000m kw. Od dwudziestu lat marzyłam, żeby tam się przenieść na stałe, ale dzieci, praca (dojazd 45 km)...Od roku jestem na emeryturze i wiosną wyniosłam się ze zwierzyńcem. Syn nie dałby rady utrzymać mieszkania, więc opłacamy razem. W domu też potrzebne inwestycje, choćby CO. Kasę trzeba uciułać.
Wróciłam na początku grudnia, bo nie dawali mi spokoju strasząc zimnem, choć ja nie marzłam. Na działce czułam się czasami bardzo samotna, mimo iż codziennie wszyscy dzwonili. A tu w bloku też zostałam sama, bo syn 2 stycznia wyjechał na ponad miesiąc. I duszę się!!! Wychodzę z psem na spacer, polecę czasem do sklepu, ale to nie to, to cała wyprawa: pozamykać drzwi, poczekać na windę... i wciąż te same ścieżki. Nawet przez lata rośliny nie zmieniły się- te same drzewa i krzewy. A w ogrodzie mogę chodzić i śledzić co nowego wyrosło, jakie zwierzęta gdzieś się wygrzewają...Tu trzeba coś poprawić, tam przydałoby się coś zbudować...Przesadzić jakieś rośliny. To jest życie!!!
Moja synowa , wychodząc za mąż, nie chciała słyszeć o mieszkaniu w domu. Kupili mieszkanie, ale kiedy miały pojawić się dzieci, zdecydowali się na dom. Teraz nie wyobraża sobie powrotu do "bloku".