Beatko,
ja mam u tyle szczęście, że pomimo mieszkania w bloku mam od strony pd dość długi balkon - więc od wiosny po jesień moje zielone siedzą na balkonie.
Zimą z kolei - mają dość niską temperaturę zimowania - bo mam taką przypadłość, że nienawidzę kisić się w duchocie - wiec nawet jak są mrozy - to mam mikrowentylację przez lekko uchylone /w zasadzie niedomknięte) okno i nigdy nie trzymam roślin w pobliżu kaloryfera. Oczywiście wszystko mi się nie mieści w jednym pomieszczeniu, więc np. niektóre kaktusy lądują na szafkach w kuchni - ale i tam na noc lekko uchylam okno. Generalnie - w ogóle ich nie podlewam.
Jakoś dają radę

ale kłopot w tym, że o ile długi na 3 m balkon pozwala na rozłożenie kolekcji w okresie cieplejszym - to już "złożenie jej" na zimę to warstwowe wręcz ustawianie doniczek.
Aaaa, w końcu coś u mnie ruszyło - gymno kwitnie, caralluma się rozrosła, stapelia wystrzeliła z jednym (ale pierwszym) kwiatem (jeszcze jej nie "czułam", więc cierpliwie czekam), opuncje zdaje się też w końcu pokazują, że żyją (choć niezmiernie powoli). Kolumnowe przyrosły już o przynajmniej 3 cm.
Przycięłam też euphorbie trigona - bo zaczęła "dotykać wnęki okna". I jakoś przeżyła

Najbardziej mnie cieszą jednak moje kaktusy wysiane z nasion - pokażę może jedynie opuncję (bo ta szaleje), z uwagi na fatalne zdjęcia robione aparatem tel.
Jednym słowem - nie jest źle

To ta sama rok temu
a to te same kaktusiki rok później - czyli dziś:
