LLucynko, może po weekendzie coś się zmieni, chociaż trwa to już trochę przydługo. Z dnia na dzień wszystko się zmienia, coś przekwita, zakwita w to miejsce coś innego. Zdjęcia uzupełnimy i będzie ok
Ciągle czekasz na deszcz? U mnie solidnie podlało i na pewno rośliny napiły się w opór
Może i nad Tobą wreszcie zawisną ciemne chmury i uruchomią podlewanie bezdotykowe

Tego Ci życzę w najbliższym czasie
Na nagrodę zapracowałaś sobie solidnie
Danusiu, moje ślimaki od zawsze urządzały sobie uczty na daliach i musiałam im w poczęstunku rozsypywać niebieskie granulki. Staram się to ograniczać, ale czasami jestem bezsilna i sięgam po broń

Mszyc nie cierpię i tylko niewielkie ilości zbieram palcami ;:222Pryskałam już dwa razy i dalej te paskudy się pokazują, ale te unicestwiłam już sama. Zobaczymy na ile byłam skuteczna, może na stałe wejdę na listę środków mszycobójczych
Marysiu, prawdziwa z Ciebie kusicielka. Dowodem jest to, że uległam Twojej sile perswazji

Oba daliowe patyczki wylądowały w doniczkach na zachodnim parapecie, tak żebym miała je pod ręką, a słonko ich nie przypaliło. Jeden wygląda całkiem, całkiem a drugi ciut gorzej, ale też się jakoś trzyma. Mam nadzieję, że uda mi się ta sztuka, bo są śliczne
I u mnie podlane, a opite rośliny ciągle przybierają na wadze.
Małgosiu, brak zdjęć jest wkurzający, ale może to tylko awaria. Dajmy im szansę, ale już na wszelki wypadek zaczęłam się rozgladać za innymi hostingami. Muszę chyba jednak poprosić syna o wsparcie, bo coś mi nie wychodzi. Zalogowałam się na jednym, miałam na pocztę dostać potwierdzenie, a tymczasem ciągle brak wiadomości. Mówią, że brak wiadomości, to dobra wiadomość, ale chyba jednak nie tym razem
Alicjo, tak to jest w sezonie, że wtedy, kiedy w naszych ogrodach jest najpiękniej, to brak nam czasu na zaglądanie do zaprzyjaźnionych zakątków. Czas przecieka między palcami, zawsze jednak w końcu udaje się wygospodarować chwilę i nadrabiamy zaległości
Chwasty rosną nie czekając na pozwolenie, a mi brak czasu na zajęcie się nimi. Trochę wypieliłam w sobotę, ale upał nie pozwolił mi pracować zbyt długo. Ale podchodzę do tego spokojnie, jak nie dziś, to za tydzień i w końcu rabatki się przerzedzą
Turkucia na żywo nie widziałam nigdy, ale zdjęcia z netu mi wystarczają. To obrzydliwy obrzydliwiec i oby nigdy nie zawitał na moją działeczkę. Walczy z nim moja znajoma i w tym celu już jej przynosiłam cebule cesarskiej korony, bo podobno działa

Czytałam gdzieś, że podobno również nie lubią zapachu bodziszków, ale ile w tym prawdy? Życzę Ci w takimrazie wytrwałości i efektów z walką z gadem, aby wyniósł się na zawsze
Beatko, poranki na działce są najprzyjemniejszym momentem dnia

Cisza, spokój, nikt nie gada, nie włącza radia, nie zakłóca ptasich treli- jest po prostu bosko
Chwasty chyba zawsze będą krok przede mną, ale niech tam

Mam nadzieję, że po weekendzie wszystko wróci do normy i znowu będziemy mogły udostępniać swoje ogrody odwiedzającym
Piątek i sobotę spędziłam na działeczce. W piątek jednak dzień jakby przeszedł obok mnie, bo byłam po dyżurze i nie miałam sił na pracę. Ale i zupełnie bezczynnie też go nie spędziłam. Zaraz po przyjściu (tylko szybciutko wypiłam kawkę, aby jednak chociaż krew szybciej krążyła), zabrałam się za walkę z chwastami w swoim jedynym cienistym zakątku. A przynajmniej rano jest zacieniony, więc do pracy nadawał się idealnie

Nareszcie zza chwastów wyjrzały bodziszki i obrazki włoskie, trójlisty też dostały trochę luzu, a ślimaki poszły precz do solanki. Nasypałam czarnych ziarenek sikorkom, bo już zdążyły opróżnić karmniczek i nalałam im wody do dwóch poidełek.
One nie tylko z nich piją, ale również biorą w nich kąpiele. Widok jest po prostu przecudny, ale niestety przy tym są bardzo nieoszczędne i dużo wody rozlewają. A potem przylatuje następna, a tu wanienka pusta

Próbowałam im zrobić zdjęcie, ale siedzę trochę za daleko, a one na dodatek są w cieniu i zdjęcia nie wychodzą ostre. Muszę się do nich trochę zbliżyć i może wtedy uda mi się zrobić im jakąś sesyjkę. Postawiłam im dodatkowy, całkiem spory pojemnik z wodą, będą mogły więc baraszkować w wodzie do woli
W sobotę popracowałam ostrzej, ale też niedługo, bo nie dało się dłużej w takim upale pracować. Ale przybyło miejsc bez chwastów, a na dodatek wysprzątałam jeszcze domek. Około piętnastej wylazłam jeszcze spod zbawczego cienia i podlałam hortensje i borówki. Gdybym przewidziała, że ponad pół nocy będzie lało, to bym sobie to darowała, bo był to przysłowiowy
gwóźdź do trumny
Za bardzo się rozpisałam, a bez zdjęć czyta się byle jak, więc zamilknę. Tym bardziej, że pora już późna. Albo jak kto woli, bardzo wczesna
Dobranoc więc
