Dziewczyny - rzeczywiście sadzonki przyszły fajne. Wielkie brawa dla Floribundy.
Ostatnie dwa dni spędziłam w pełnym słońcu, albo na leżaczku albo ciężko pracując i porządkując to, co jeszcze nieuporządkowane. Kupiłam kilka worków kory, która jak zwykle pójdzie pod róże i wokół nich. Oczywiście będę musiała dokupić kolejne, bo różanek z każdym rokiem przybywa. W ubiegłym roku kupiłam 50 worków pięknej, grubej kory. Na szczęście wiele pozostało, więc w tym kupuję znacznie mniej, mimo że trzeba było zrobić miejsce dla kilkudziesięciu ( albo stare poprzesadzałam rączkami M. albo zakupiłam nowe) . W Obi były też taniutkie bratki, no to nie sposób było ich nie zakupić, a potem powsadzać. Powoli zaczęło wyłazić zielsko, trzeba niestety było pelić. Ale i tak zdążyłam wyspać się w pełnym słoneczku, poopalać na leżaczku i wypić w towarzystwie M. kawunię. Towarzyszył nam koncert śpiewających ptaków, dawno ne słyszałam takich treli.
aha, dziś obiadek zrobił własnie M. - kiełbaska z ogniska!
Ogród robi się powolutku coraz bardziej kolorowy. Największym zaskoczeniem były jednak dwa smardze, które dostrzegliśmy podczas podlewania nowoposadzonych roślinek.
Dziwnie wykluwają się hiacynty, jedne już w pełni kwitnienia, inne jeszcze malutkie
Wszyscy mają takie malutkie kwiateczki , to i ja się nimi pochwalę, ale nie wiem jak się nazywają
Ruszają tulipany, wiadomo że są wczesne i późniejsze, te które rosną w słońcu i te, co posadzone zostały w cieniu. Dzięki temu będę mogła cieszyć się nimi dłużej
Z niecierpliwością czekam na swoje żółciaczki, w tej chwili rozkwitły pojedyncze sztuki, ale myślę , że za kilka dni będzie żółciutko
Róże powoli ruszają. Na pierwszym zdjęciu marketówka, w tym roku jakby były podpędzone, fantastycznie wypuszczają
A wszystkiego pilnuje Ernest
